Hej kochane moje :):* W związku z tym że za parę godzin nie będę miała ani chwili aby wejść na bloga to już teraz chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji nowego roku :) Życzę Wam przede wszystkim miłości, samych sukcesów i w pracy i w nauce, żebyście wiedziały zawsze co robić i odczuwały przez to spełnienie. Całuję Was mocno, Wszystkiego najlepszego!!! :):*
Z chęci upamiętnienia tego pięknego, 2012 roku, przygotowałam mały miksik zdjęć :D Wrzuciłam te które najbardziej mi się podobają i przywołują najpiękniejsze wspomnienia :) ♥
Ps. Zapewne po nowym roku zmienię szablon na jakiś krótki czas :D Pewnie będzie on biały i minimalistyczny a chcę to zrobić bo muszę na chwilę odetchnąć a widząc że nie ma tu na blogu bałaganu, pewnie będzie mi łatwiej:D Tak więc nie czaić się na obecny szablon bo i tak do niego wrócę, haha!;D
New Year's wishes
31 grudnia 2012
20 comments
lifestyle
Find the difference!
14 grudnia 2012
Hej kotenieńki :D Długo nie pisałam ale przez nawał obowiązków nie miałam do tego ani głowy, ani siły, ani nastroju:D Dzisiaj myszkowałam sobie na moim blogu i znalazłam zdjęcie dzięki któremu mogłam zrobić ciekawe porównanie siebie samej sprzed roku i dziewięciu miesięcy i teraz...:D
ZNAJDŹ RÓŻNICĘ :D hahaha :D
Jak widać z blond dziunieczki w mini zmieniłam się w.... same oceńcie kogo :D:D:D
Jestem totalnie zaskoczona, największą różnicę widać we fryzurze!:D Kiedyś włosy farbowane - zniszczone, spalone, pożółkłe, dziś zdrowe, mocne, lśniące i naturalne :D
Czuję się super sama ze sobą i jestem z siebie dumna!:)
ZNAJDŹ RÓŻNICĘ :D hahaha :D
Jak widać z blond dziunieczki w mini zmieniłam się w.... same oceńcie kogo :D:D:D
Jestem totalnie zaskoczona, największą różnicę widać we fryzurze!:D Kiedyś włosy farbowane - zniszczone, spalone, pożółkłe, dziś zdrowe, mocne, lśniące i naturalne :D
Czuję się super sama ze sobą i jestem z siebie dumna!:)
Grudniowe włosy.
4 grudnia 2012
Dzień dobry myszki i myszeczki :) Dzisiaj powracam do Was po długim czasie z tematem włosowym bo przyszedł taki czas, że pora co nie co naskrobać na ten temat :)
Dawno nie było włosowej aktualizacji a potrzebowałam tego jak diabli, choćby sama dla siebie :) Dobił mnie jeden fakt - przez nerwy zaczęły mi na maksa wypadać włosy. Denerwowałam się często tej jesieni, ostatnio równie bardzo i niestety to przypłaciłam. Około 60 włosów dziennie to dla jednych normalna rzecz - dla mnie jednak, czyli osoby której wypadało o połowę mniej włosów co dzień jest to coś złego, coś co sygnalizuje mi to że mój organizm nie był w najlepszym stanie.
A to wszystko przez nerwy...
Na dodatek przepełniona zmartwieniami dnia powszedniego przestawałam o nie dbać. Nie Waxowałam ich przez dwa tygodnie, zapominałam o wcierkach i o braniu CP.
Pamiętajcie dziewczyny, nie denerwujcie się bo to tylko przynosi same złe rzeczy ;<
A teraz moje odratowane włosiątka :)
Tyle mi zostało do talii, juhuuuu!!! :)
Końcóweczki w całkiem dobrym stanie :)
Co sądzicie?:)
Buziole w pychole :)
Dawno nie było włosowej aktualizacji a potrzebowałam tego jak diabli, choćby sama dla siebie :) Dobił mnie jeden fakt - przez nerwy zaczęły mi na maksa wypadać włosy. Denerwowałam się często tej jesieni, ostatnio równie bardzo i niestety to przypłaciłam. Około 60 włosów dziennie to dla jednych normalna rzecz - dla mnie jednak, czyli osoby której wypadało o połowę mniej włosów co dzień jest to coś złego, coś co sygnalizuje mi to że mój organizm nie był w najlepszym stanie.
A to wszystko przez nerwy...
Na dodatek przepełniona zmartwieniami dnia powszedniego przestawałam o nie dbać. Nie Waxowałam ich przez dwa tygodnie, zapominałam o wcierkach i o braniu CP.
Pamiętajcie dziewczyny, nie denerwujcie się bo to tylko przynosi same złe rzeczy ;<
A teraz moje odratowane włosiątka :)
Końcóweczki w całkiem dobrym stanie :)
Co sądzicie?:)
Buziole w pychole :)
• DABUR VATIKA • mój ulubiony olejek do włosów
21 listopada 2012
Hej myszki :):* Nie było mnie tu dobre trzy dni ale nie miałam ani siły ani ochoty, czułam się zbyt wyczerpana. Taka aura chyba ostatnio że wszyscy się tak czujemy... Na komentarze odpiszę na dniach, tymczasem chciałam zrezenzować dla Was olejek Dabur Vatika bo używam go już dobry miesiąc i mam parę słów do opowiedzenia :)
Dabur Vatika - olej kokosowy z dodatkiem agrestu indyjskiego (amli) i cytryny.
Jak wiecie Dabur Vatika jest bardzo dobrze dostępny w internecie - na allegro, w aptekach internetowych - ale i stacjonarnie. Ja ostatnio widziałam go na wystawie sklepu organicznego przy Zachęcie (blisko hotelu Sofitel Victoria Warszawa) i sądzę że gdy mi go zabraknie to na pewno wybiorę się po zapas :)
A wybiorę się bo Vatika sprawdziła się u mnie wyśmienicie, nawet lepiej niż olej słonecznikowy którego używałam sobie we wrześniu :)
Konsystencja : na zimno stała, olej jest twardy i ciężki do rozsmarowania, w temperaturze 23 stopni Celsjusza topnieje i przechodzi do postaci płynnej.
Zapach : zapachem przypomina mi słodkie ciasteczka z dodatkiem cynamonu, jego woń kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia.
Moje włosy są niskoporowate od nasady do połowy długości a od połowy długości do końcówek średnio porowate. Dowiedziałam się o tym stosunkowo niedawno obserwując swoje włosie i postanowiłam natychmiast zamówić Vatikę. Olejek nakładałam na same włosy omijając skórę głowy która za olejami nie przepada.
Mogę powiedzieć że już po pierwszym użyciu zauważyłam oszałamiające efekty - włosy były znacznie milsze w dotyku i wygładzone, szczególnie zauważyłam to po fakcie wysuszającej, kremowej odżywki Isana. A że Isana z wit. B3 wysuszyła moje kosmyki, to już inna bajka:P
W każdym razie Vatika sprawia że moje włosie jest bardzo odżywione, błyszczące i pięknie pachnie :)
Jestem w 100% zadowolona, powiem Wam że jest to olej który sprawdza się u mnie najlepiej i zagości na stałe w mojej łazience :)
Dabur Vatika - olej kokosowy z dodatkiem agrestu indyjskiego (amli) i cytryny.
Jak wiecie Dabur Vatika jest bardzo dobrze dostępny w internecie - na allegro, w aptekach internetowych - ale i stacjonarnie. Ja ostatnio widziałam go na wystawie sklepu organicznego przy Zachęcie (blisko hotelu Sofitel Victoria Warszawa) i sądzę że gdy mi go zabraknie to na pewno wybiorę się po zapas :)
A wybiorę się bo Vatika sprawdziła się u mnie wyśmienicie, nawet lepiej niż olej słonecznikowy którego używałam sobie we wrześniu :)
Konsystencja : na zimno stała, olej jest twardy i ciężki do rozsmarowania, w temperaturze 23 stopni Celsjusza topnieje i przechodzi do postaci płynnej.
Zapach : zapachem przypomina mi słodkie ciasteczka z dodatkiem cynamonu, jego woń kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia.
Moje włosy są niskoporowate od nasady do połowy długości a od połowy długości do końcówek średnio porowate. Dowiedziałam się o tym stosunkowo niedawno obserwując swoje włosie i postanowiłam natychmiast zamówić Vatikę. Olejek nakładałam na same włosy omijając skórę głowy która za olejami nie przepada.
Mogę powiedzieć że już po pierwszym użyciu zauważyłam oszałamiające efekty - włosy były znacznie milsze w dotyku i wygładzone, szczególnie zauważyłam to po fakcie wysuszającej, kremowej odżywki Isana. A że Isana z wit. B3 wysuszyła moje kosmyki, to już inna bajka:P
W każdym razie Vatika sprawia że moje włosie jest bardzo odżywione, błyszczące i pięknie pachnie :)
Jestem w 100% zadowolona, powiem Wam że jest to olej który sprawdza się u mnie najlepiej i zagości na stałe w mojej łazience :)
• Khadi Cassia • recenzja •
13 listopada 2012
Cześć Maleństwa :) Postanowiłam opublikować moją krótką recenzję Khadi Cassia, bez jakiegokolwiek zwlekania. Nie ma co opóźniać czy przekładać. Zapraszam do przeczytania tekstu i obejrzenia zdjęć :)
Jakiś tydzień temu kupiłam na allegro Khadi Cassię/Sennę. Zainteresowała mnie ona ponieważ wg zapewnień producenta miała odżywić dogłębnie moje włosy, dodać im wigoru, sprawić aby były mocniejsze. Miałam nadzieję na pogrubienie włosów o którym pisało dużo bloggerek lecz nawet na pudełku nie było takiej obietnicy. Za to było info o nadaniu włosom miodowego, złotawego koloru, co burzyło odnalezioną wcześniej przeze mnie informację o braku jakiejkolwiek zmiany odcienia. Wniosek? Nie sugerujcie się wyłącznie informacjami z internetu:P Tak więc postanowiłam położyć na moje włoski Cassię i poczekać na efekty :) Na początku dodam że dwie notki wcześniej możecie zobaczyć moje włosy w świetle dziennym, idealnie odzwierciedlone :)
W pudełku znajdziemy:
• paczuszkę z Senną
• instrukcję i parę słów po niemiecku (dużo mi to mówi:P)
• rękawiczki
• czepek foliowy
A tu jak widać Cassia w czystej postaci... Zielonkawy, bardzo drobno zmielony proszek.
Jak ją przygotowałam?
Wg zaleceń producenta przesypałam Cassię do szklanej miski i dodałam sok z cytryny. Najgorsze że mimo tego że użyłam trzech cytryn to masa była za gęsta. W tym wypadku nie pozostało mi nic innego jak dodać odrobinę przegotowanej wody. Wyszło idealnie! Taką oto pastę z Cassi pozostawiłam na 12 h w ciepłym pomieszczeniu aby wszystkie składniki się ze sobą przegryzły;D
A to gotowa Cassia o pięknym zapachu najprawdziwszej herbaty :)
Przejdźmy do rzeczy... Przed nałożeniem Senny umyłam głowę i ciut wysuszyłam włosy suszarką bo zależało mi na czasie, pozostawiając włosy lekko wilgotne. Cassię nakładała mi moja mama używając pędzla do farbowania, również wsmarowywała ją w skórę głowy. Aplikacja była bardzo łatwa i po dziesięciu minutach mogłam zakładać czepek jaki został dołączony do opakowania.
Podobno Sennę można trzymać nawet do 6 godzin (różne żródła), na opakowaniu było napisane że od 30 minut do 2 godzin. Ale co mi tam, chciałam zaszaleć :) Z racji tego że byłam bardzo zmęczona po pracy, po prostu położyłam się z Cassią na głowie i usnęłam.
Obudziłam się po 3 godzinach i poszłam splukać zieloną paćkę z głowy :)
A oto efekty!
Pierwszy dzień (po lewej) - na mojej głowie panował lekki przesusz bo przecież Cassia to produkt ziołowy który może wysuszać. Z racji tego postanowiłam poczekać :) Jednak widać blask co oznaczało że wszystko było ok :) Jednakże tego dnia w świetle dziennym można było bardzo zauważyć zmianę koloru a skutkiem tego były pytania o to dlaczego zrobiłam sobie na głowie masakrę i przefarbowałam się na rudo :P Witać jednak to ciepełko we włosach, obiecany miód!:)
Drugi dzień (po prawej) - wszystko już było w porządku :) Włosy o wiele lepiej reagowały. Możecie nawet zauważyć lekki busz dorosłych baby hair:D:D:D A jest ich jeszcze więcej!!:D
A to zdjęcia z dzisiaj po wczorajszym olejowaniu Vatiką kokosową. Włosy są w naprawdę super kondycji!:D Mają swój kolorek, ciepły ton i w ogóle są w porządku. Pierwsze zdjęcie pokazuje ich stan a drugie.... Specjalnie splotłam ręce żeby pokazać Wam ile zostało mi do talii!!:D
A poza tym spójrzcie na te krótsze włoski po bokach na poziomie ramion i łopatek.
Te sięgające do ramienia to odrośnięta grzywka, a te leżące na łopatkach to włosie skrócone z konieczności ostatecznego powrotu do naturalsów. Jak mi urosną te dwa poziomy włosow to fryzura będzie wyglądać super gęsto!;D Jestem taaaaaka szczęśliwa ;D
Podsumowanie.
Zgodnie z obietnicami producenta Khadi Cassia odżywiła moje włosy i dodała im obiecanego wigoru co strasznie mnie cieszy :) Co prawda wyglądają jak wcześniej jednak w moich odczuciach mają to coś - są mocne i takie jakieś... żywe, mięsiste :D Lubi ciepłe odcienie więc nie obraziłam się za początkowe rudości które wypłukały się do miodu :) Z czystym sumieniem polecam i mam nadzieję że spodoba Wam się tak jak mi :)
Czy powtórzę zabieg?:) Może kiedyś bo równie dobre efekty uzyskuję domowymi maseczkami, ale hinduskie sposoby są naprawdę ekstra!;D
Polecam :)
Jakiś tydzień temu kupiłam na allegro Khadi Cassię/Sennę. Zainteresowała mnie ona ponieważ wg zapewnień producenta miała odżywić dogłębnie moje włosy, dodać im wigoru, sprawić aby były mocniejsze. Miałam nadzieję na pogrubienie włosów o którym pisało dużo bloggerek lecz nawet na pudełku nie było takiej obietnicy. Za to było info o nadaniu włosom miodowego, złotawego koloru, co burzyło odnalezioną wcześniej przeze mnie informację o braku jakiejkolwiek zmiany odcienia. Wniosek? Nie sugerujcie się wyłącznie informacjami z internetu:P Tak więc postanowiłam położyć na moje włoski Cassię i poczekać na efekty :) Na początku dodam że dwie notki wcześniej możecie zobaczyć moje włosy w świetle dziennym, idealnie odzwierciedlone :)
W pudełku znajdziemy:
• paczuszkę z Senną
• instrukcję i parę słów po niemiecku (dużo mi to mówi:P)
• rękawiczki
• czepek foliowy
A tu jak widać Cassia w czystej postaci... Zielonkawy, bardzo drobno zmielony proszek.
Wg zaleceń producenta przesypałam Cassię do szklanej miski i dodałam sok z cytryny. Najgorsze że mimo tego że użyłam trzech cytryn to masa była za gęsta. W tym wypadku nie pozostało mi nic innego jak dodać odrobinę przegotowanej wody. Wyszło idealnie! Taką oto pastę z Cassi pozostawiłam na 12 h w ciepłym pomieszczeniu aby wszystkie składniki się ze sobą przegryzły;D
A to gotowa Cassia o pięknym zapachu najprawdziwszej herbaty :)
Przejdźmy do rzeczy... Przed nałożeniem Senny umyłam głowę i ciut wysuszyłam włosy suszarką bo zależało mi na czasie, pozostawiając włosy lekko wilgotne. Cassię nakładała mi moja mama używając pędzla do farbowania, również wsmarowywała ją w skórę głowy. Aplikacja była bardzo łatwa i po dziesięciu minutach mogłam zakładać czepek jaki został dołączony do opakowania.
Podobno Sennę można trzymać nawet do 6 godzin (różne żródła), na opakowaniu było napisane że od 30 minut do 2 godzin. Ale co mi tam, chciałam zaszaleć :) Z racji tego że byłam bardzo zmęczona po pracy, po prostu położyłam się z Cassią na głowie i usnęłam.
Obudziłam się po 3 godzinach i poszłam splukać zieloną paćkę z głowy :)
A oto efekty!
Pierwszy dzień (po lewej) - na mojej głowie panował lekki przesusz bo przecież Cassia to produkt ziołowy który może wysuszać. Z racji tego postanowiłam poczekać :) Jednak widać blask co oznaczało że wszystko było ok :) Jednakże tego dnia w świetle dziennym można było bardzo zauważyć zmianę koloru a skutkiem tego były pytania o to dlaczego zrobiłam sobie na głowie masakrę i przefarbowałam się na rudo :P Witać jednak to ciepełko we włosach, obiecany miód!:)
Drugi dzień (po prawej) - wszystko już było w porządku :) Włosy o wiele lepiej reagowały. Możecie nawet zauważyć lekki busz dorosłych baby hair:D:D:D A jest ich jeszcze więcej!!:D
A to zdjęcia z dzisiaj po wczorajszym olejowaniu Vatiką kokosową. Włosy są w naprawdę super kondycji!:D Mają swój kolorek, ciepły ton i w ogóle są w porządku. Pierwsze zdjęcie pokazuje ich stan a drugie.... Specjalnie splotłam ręce żeby pokazać Wam ile zostało mi do talii!!:D
A poza tym spójrzcie na te krótsze włoski po bokach na poziomie ramion i łopatek.
Te sięgające do ramienia to odrośnięta grzywka, a te leżące na łopatkach to włosie skrócone z konieczności ostatecznego powrotu do naturalsów. Jak mi urosną te dwa poziomy włosow to fryzura będzie wyglądać super gęsto!;D Jestem taaaaaka szczęśliwa ;D
Podsumowanie.
Zgodnie z obietnicami producenta Khadi Cassia odżywiła moje włosy i dodała im obiecanego wigoru co strasznie mnie cieszy :) Co prawda wyglądają jak wcześniej jednak w moich odczuciach mają to coś - są mocne i takie jakieś... żywe, mięsiste :D Lubi ciepłe odcienie więc nie obraziłam się za początkowe rudości które wypłukały się do miodu :) Z czystym sumieniem polecam i mam nadzieję że spodoba Wam się tak jak mi :)
Czy powtórzę zabieg?:) Może kiedyś bo równie dobre efekty uzyskuję domowymi maseczkami, ale hinduskie sposoby są naprawdę ekstra!;D
Polecam :)
Maska z siemienia lnianego.
2 listopada 2012
Hej dziewczyny!;D Dzisiaj chciałam Wam zaprezentować super efekty po masce z siemienia lnianego. Na początek Wam powiem że samo siemię lniane solo nie daje na włosach takich efektów jak w duecie z WAXem. To moje drugie "siemieniowanie" i jestem zachwycona :):):)
Siemię lniane przygotowałam wg przepisu Czarnej Orchidei (2 łyżki siemienia na szklankę wody) i zmieszałam z łyżeczką WAXu :) Mieszankę nałożyłam na włosy i trzymałam około 40 minut.
Efekty?
Jestem zachwycona bo nigdy nie miałam tak idealnej lejącej się fali:D:D:D
I love siemię lniane! :)
A teraz życzę Wam miłego wieczoru bo idę do kina i przypominam o KONKURSIE (góra strony) :):):) Buziaki!!:D:*
Efekty?
I love siemię lniane! :)
A teraz życzę Wam miłego wieczoru bo idę do kina i przypominam o KONKURSIE (góra strony) :):):) Buziaki!!:D:*
Metamorfoza testerek - zestawy Goldwella do prostowania włosów + TAGi.
28 października 2012
Hej!:) Dzisiaj całkiem nowa notka inna niż wszystkie, nigdy takiej na blogu nie było, bo dotyczy dwóch przemiłych osóbek, dwóch spojrzeń na stylizację włosów:) Ola i Laura zgodziły się przetestować zestawy Goldwella do prostowania włosów które otrzymałam w ramach testów od Handsomemen.pl :)
Chciałabym również zapowiedzieć Wam konkurs jaki będzie miał miejsce na tym blogu:D
Jestem bardzo wdzięczna dziewczynom bo ja ze względu na obecną pielęgnację, nie podjęłabym się tego za chiny. Goldwell to seria profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji i stylizacji włosów więc z pewnością nie mogłabym zaszkodzić włosom bohaterek tej notki.
Do rzeczy!:)
LAURA
Zacznę od Laury, właścicielki pięknych, rudych loków. Wysłałam jej zestaw do prostowania włosów kręconych ponieważ wiedziałam, że Laura mnie nie zawiedzie i mi pomoże przygotować ten post :) Poza tym jest osobą która lubi testować takie rzeczy ;D Jakie odniosła efekty?
A oto to czego użył mój rudzielec :) Profesjonalny zestaw testowy Goldwell do prostowania włosów kręconych i falowanych. Zestawy Goldwella są przeznaczone zarówno do stosowania w salonach fryzjerskich jak i do prywatnego użytku .
OLA
A oto metamorfoza włosów Oli :) Ola jest osobą posiadającą grube, mocne włosy wysuszone na końcach. Potrafią się puszyć i ciężko je ujarzmić ponieważ Ola je farbuje. Osobiście na jej miejscu nie farbowałabym, bo szkoda takich wspaniałych włosów które można uczynić jeszcze piękniejszymi dzięki odpowiedniej pielęgnacji. Podarowałam Oli zestaw do prostowania dlatego, że jest totalnie uzależniona od prostowania a zależy mi na tym by prostownica nie niszczyła jej aż tak włosów. Zapobiegają temu składniki ochronne w podarowanych kosmetykach wchodzących w skład zestawu.
Postanowiłam także dać Oli olejek kokosowy od siebie by zapoznała się z tematem naturalnej pielęgnacji :)
Chciałabym podziękować dziewczynom z całego serducha, jesteście wielkie!:D
A teraz obiecane TAGi. Bardzo się cieszę że zostałam otagowana bo spodobała mi się tematyka TAGów :) Dziękuję Enamour i Luthienn :)
1. Laura - wyróżniłam ją za to że potrafimy ze sobą gadać nawet godzinami a pomimo różnic w poglądach potrafimy znaleźć porozumienie mając do siebie duży szacunek.
2. Angelika - za to że jest taką miłą, pozytywną i ciepłą osobą :) I za to że ma takie czyste i dobre serduszko :)
3. Luthienn - lubię ją bo jest szczera, nie owija w bawełnę, widać że z niej twarda i zahartowana babeczka :D Czuję że pod tą skorupką dystansu kryje się ciepluchna dziewczyna :)
4. Sandra - Bije od niej ciepło. Jest jedną z najmilszych osób na blogspocie ;D
5. Asia - wyróżniłam ją za to że jest miła i twarda, za to że dzielnie znosi wszystkie uszczypliwości przez które kto inny by się załamał, za to, że pomimo tego co się dzieje na jej blogu pozostała sobą :)
6. Enamour - Za ciepło bijące z jej oczu :) Za szczerość, uprzejmość i piękne włosy:D:D:D
Chciałabym również zapowiedzieć Wam konkurs jaki będzie miał miejsce na tym blogu:D
Jestem bardzo wdzięczna dziewczynom bo ja ze względu na obecną pielęgnację, nie podjęłabym się tego za chiny. Goldwell to seria profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji i stylizacji włosów więc z pewnością nie mogłabym zaszkodzić włosom bohaterek tej notki.
Do rzeczy!:)
LAURA
Zacznę od Laury, właścicielki pięknych, rudych loków. Wysłałam jej zestaw do prostowania włosów kręconych ponieważ wiedziałam, że Laura mnie nie zawiedzie i mi pomoże przygotować ten post :) Poza tym jest osobą która lubi testować takie rzeczy ;D Jakie odniosła efekty?
PRZED
PO
Prawda że wygląda pięknie?:D:D:D:D
A oto to czego użył mój rudzielec :) Profesjonalny zestaw testowy Goldwell do prostowania włosów kręconych i falowanych. Zestawy Goldwella są przeznaczone zarówno do stosowania w salonach fryzjerskich jak i do prywatnego użytku .
OLA
A oto metamorfoza włosów Oli :) Ola jest osobą posiadającą grube, mocne włosy wysuszone na końcach. Potrafią się puszyć i ciężko je ujarzmić ponieważ Ola je farbuje. Osobiście na jej miejscu nie farbowałabym, bo szkoda takich wspaniałych włosów które można uczynić jeszcze piękniejszymi dzięki odpowiedniej pielęgnacji. Podarowałam Oli zestaw do prostowania dlatego, że jest totalnie uzależniona od prostowania a zależy mi na tym by prostownica nie niszczyła jej aż tak włosów. Zapobiegają temu składniki ochronne w podarowanych kosmetykach wchodzących w skład zestawu.
Postanowiłam także dać Oli olejek kokosowy od siebie by zapoznała się z tematem naturalnej pielęgnacji :)
PRZED I PO
Zestaw jakiego użyła Ola...;)
A teraz obiecane TAGi. Bardzo się cieszę że zostałam otagowana bo spodobała mi się tematyka TAGów :) Dziękuję Enamour i Luthienn :)
1. Laura - wyróżniłam ją za to że potrafimy ze sobą gadać nawet godzinami a pomimo różnic w poglądach potrafimy znaleźć porozumienie mając do siebie duży szacunek.
2. Angelika - za to że jest taką miłą, pozytywną i ciepłą osobą :) I za to że ma takie czyste i dobre serduszko :)
3. Luthienn - lubię ją bo jest szczera, nie owija w bawełnę, widać że z niej twarda i zahartowana babeczka :D Czuję że pod tą skorupką dystansu kryje się ciepluchna dziewczyna :)
4. Sandra - Bije od niej ciepło. Jest jedną z najmilszych osób na blogspocie ;D
5. Asia - wyróżniłam ją za to że jest miła i twarda, za to że dzielnie znosi wszystkie uszczypliwości przez które kto inny by się załamał, za to, że pomimo tego co się dzieje na jej blogu pozostała sobą :)
6. Enamour - Za ciepło bijące z jej oczu :) Za szczerość, uprzejmość i piękne włosy:D:D:D
ZASADY
Odpowiedzieć na pytania.
Otagować 5 osób.
Podziękować osobie, która nominuje.
1. Twój naturalny kolor włosów:
Ciemny blond o złoto rudym połysku :)
2. Twój obecny kolor włosów:
Patrz pkt. 1.
3. Aktualna długość włosów:
3 cm za łopatki. A nawet 4!
4. Długość na jaką chciałabyś zapuścić włosy?
Do talii a potem do pupy!;D
5. Jak często podcinasz końcówki?
Co trzy miesiące.
6. Twoje włosy są proste ,kręcone czy falowane?
Proste. Czasem się falują:)
7. Jaką porowatość mają Twoje włosy?
To zależy na jakiej długości. Od czubka głowy do połowy długości są nisko porowate a od połowy długości do końcówek moje włosy są średniej porowatości co staram się zmienić.
8. Jakie są Twe włosy-np.suche,przetłuszczające się?
Niestety przetłuszczające się ;<
9. Jak wygląda Twój rytuał codziennej pielęgnacji:
Myję włosy codziennie Facelle, czaaasem zaszaleję z Barwą rumiankową. Po myciu nakładam na włosy odżywkę Isana d/s. Po spłukaniu odżywki i odciśnięciu wody z włosów rozczesuję je Tangle Tezeer a potem wcieram Jantar w skalp. Czasem zaszaleję i spsikam nim włosy :) Do takich szaleństw mogę zaliczyć też posmarownie końcówek Vatiką kokosową w celu zabezpieczenia ich.
10. Czego nie lubią Twoje Włosy? Np.wiatru,silikonów,wszystko co przyjdzie do głowy:
Nie lubią wiatru i ciężkich silikonów, czesania na sucho po umyciu (o zgrozo!), laminowania.
11. Co lubią Twoje włosy-np.olejowanie,spacery przy blasku księżyca?
Olejowanie, Jantar, płukanki, WAX :D
12. Jaka jest Twoja ulubiona fryzura?
Klasyczny warkoczyk i rozpuszczone włosy :)
13. Gdyby włosy umiały mówić,to co by powiedziały?
"Umiar i minimalizm w pielęgnacji jest dla nas najlepszy!:)"
14. Od kiedy stosujesz świadomą pielęgnację
Od końca stycznia tego roku :)
Dziękuję Enamour za oTAGowanie mnie :) To najlepszy TAG z jakim miałam do czynienia i dziękuję że dzięki Tobie mogłam w nim napisać trochę o moich włosach!:D:*
Złamię zasadę i nominuję każdą chętną osóbkę :) Myślę że tak jak mi, ten TAG spodoba się wielu!:D
Tangle Teezer Salon Elite - hit czy kit?
26 października 2012
Hej hej ;D Dzisiaj obiecana notka o Tangle Teezer, szczotce w którą każda mogłaby zainwestować, ale czy powinna?:)
Zacznę od tego, że od dawna miałam w planach kupno szczotki Tangle Teezer. Pewnego dnia oglądałam sobie szczotki na allegro dzieląc się ta informacją z kumpelą, i dowiedziałam się że wersja o nazwie 'Original' jest wycofywana z rynku a na jej miejsce wchodzi Tangle o wdzięcznej nazwie 'Salon Elite'. Nie miałam nigdy wersji 'Original', więc nie mogę napisać Wam czy czymś się one różnią, lecz mogę powiedzieć Wam kilka słów o szczotce jaką aktualnie posiadam.
Pierwsze co powiem to to, że w sklepach internetowych zapłacicie za nią do 60 zł. Mi się udało ją upolować za 39 zł u sprzedawcy, który kupił je w Anglii i sprzedawał po rozsądnej cenie. Szczotki rozeszły się jak świeże bułeczki, a jedną z tych bułeczek kupiłam ja :)
Do rzeczy!
Zacznę od informacji na opakowaniu i w dołączonej ulotce, które wpierw przetłumaczyłam a potem złożyłam w jedną całość.
Tangle Teezer Salon Elite to szczotka o podwójnym rozkładzie zębów pomagającym w szybkim a jednocześnie delikatnym rozczesaniu włosów. Ma ona za zadanie rozczesać je bezboleśnie, bez szarpania czy wyrywania, jednocześnie nadając im gładkość i połysk. Ergonomiczny kształt ma zapewnić wygodę czesania, a antypoślizgowa powłoka ma zapobiec wyślizgiwaniu się jej z ręki. Szczotka nadaje się zarówno do mokrych, jak i do suchych włosów.
Jak jest naprawdę?
Tangle Teezer kupiłam do czesania na mokro. To że jestem posiadaczką prostych włosów nie oznacza, że mają one tak samo jak inne proste i mogą być czesane na sucho.
Nie mogą. Po pierwsze się plączą, po drugie, po myciu mam busz i muszę go rozczesać bo jeśli bym zostawiła taki busz - inaczej krzaczor na głowie do rozczesania, to miałabym afro, a połowa włosów skończyłaby swój żywot na szczotce. Po rozczesaniu na mokro i samoistnym wyschnięciu mam gładkie i błyszczące włosy czego nie mogę powiedzieć gdy czeszę je na sucho.
Moje wrażenia mogę opisać krótko - Tangle Teezer genialnie radzi sobie z mokrymi włosami, wspaniale je rozczesuje robiąc to naprawdę szybko. Nie szarpie tych włosów, choć czasem trzeba jej pomóc przy mega kołtunikach. Ale tak to czesze ekstra!:) Robi to powoli, stopniowo, z każdym przesunięciem rozplątując kłaczki i doprowadzając je do idealnej prostoty :)
Mogę nią wykonać masaż głowy który jest naprawdę przyjemny i co czuję dosłownie - pobudza krążenie. Wygodnie mi się ją trzyma, wygodnie czesze, kształt ma tutaj naprawdę wiele do powiedzenia. Dopasowuje się do głowy (dosłownie!) co pomaga we wspomnianym przeze mnie masażu.
Co do czesania suchych włosów też nie zawodzi :) Jest naprawdę delikatna. Sama z siebie raczej nie elektryzuje nam włosów, ale jeśli zdejmuję z siebie gruby szalik który miał z nimi kontakt, a potem je czeszę moją Tangle, to na głowie mam afro :D
Nie wyślizgiwuje się z ręki ale nie szalejcie nią za bardzo, ja się raz zamachnęłam do tego stopnia, że odrzuciłam ją do tyłu;P Panika była bo bałam się że pękła, ale tu kolejne zaskoczenie - jest trwała, mocna i solidna.
Mogę nawet powiedzieć ta szczotka jest w tej chwili takim moim małym uzależnieniem z którego nie wyjdę :) Musi być, i już!:D Myślę także że zwracając uwagę na jej jakość i działanie, nie żałowałabym wydać na nią więcej. Szczotka jest tego warta i uważam że naprawdę, ale to naprawdę, każdej z Was się spodoba :)
A Wy macie Tangle Teezer Salon Elite?:D Jeśli macie to co o niej sądzicie?;) Podoba się Wam równie mocno jak mi?:)
Powiem Wam jedno...;) Od kiedy bardzo pielęgnuję swoje włosy, przestałam żałować pieniędzy na specyfiki pielęgnacyjne;D Wy też nie żałujcie ;D Myślę że każda chciałaby mieć włosy jak przecudowna Roszpunka, moja ulubiona bajkowa bohaterka!;D
Zacznę od tego, że od dawna miałam w planach kupno szczotki Tangle Teezer. Pewnego dnia oglądałam sobie szczotki na allegro dzieląc się ta informacją z kumpelą, i dowiedziałam się że wersja o nazwie 'Original' jest wycofywana z rynku a na jej miejsce wchodzi Tangle o wdzięcznej nazwie 'Salon Elite'. Nie miałam nigdy wersji 'Original', więc nie mogę napisać Wam czy czymś się one różnią, lecz mogę powiedzieć Wam kilka słów o szczotce jaką aktualnie posiadam.
Pierwsze co powiem to to, że w sklepach internetowych zapłacicie za nią do 60 zł. Mi się udało ją upolować za 39 zł u sprzedawcy, który kupił je w Anglii i sprzedawał po rozsądnej cenie. Szczotki rozeszły się jak świeże bułeczki, a jedną z tych bułeczek kupiłam ja :)
Do rzeczy!
Zacznę od informacji na opakowaniu i w dołączonej ulotce, które wpierw przetłumaczyłam a potem złożyłam w jedną całość.
Tangle Teezer Salon Elite to szczotka o podwójnym rozkładzie zębów pomagającym w szybkim a jednocześnie delikatnym rozczesaniu włosów. Ma ona za zadanie rozczesać je bezboleśnie, bez szarpania czy wyrywania, jednocześnie nadając im gładkość i połysk. Ergonomiczny kształt ma zapewnić wygodę czesania, a antypoślizgowa powłoka ma zapobiec wyślizgiwaniu się jej z ręki. Szczotka nadaje się zarówno do mokrych, jak i do suchych włosów.
Jak jest naprawdę?
Tangle Teezer kupiłam do czesania na mokro. To że jestem posiadaczką prostych włosów nie oznacza, że mają one tak samo jak inne proste i mogą być czesane na sucho.
Nie mogą. Po pierwsze się plączą, po drugie, po myciu mam busz i muszę go rozczesać bo jeśli bym zostawiła taki busz - inaczej krzaczor na głowie do rozczesania, to miałabym afro, a połowa włosów skończyłaby swój żywot na szczotce. Po rozczesaniu na mokro i samoistnym wyschnięciu mam gładkie i błyszczące włosy czego nie mogę powiedzieć gdy czeszę je na sucho.
Moje wrażenia mogę opisać krótko - Tangle Teezer genialnie radzi sobie z mokrymi włosami, wspaniale je rozczesuje robiąc to naprawdę szybko. Nie szarpie tych włosów, choć czasem trzeba jej pomóc przy mega kołtunikach. Ale tak to czesze ekstra!:) Robi to powoli, stopniowo, z każdym przesunięciem rozplątując kłaczki i doprowadzając je do idealnej prostoty :)
Mogę nią wykonać masaż głowy który jest naprawdę przyjemny i co czuję dosłownie - pobudza krążenie. Wygodnie mi się ją trzyma, wygodnie czesze, kształt ma tutaj naprawdę wiele do powiedzenia. Dopasowuje się do głowy (dosłownie!) co pomaga we wspomnianym przeze mnie masażu.
Co do czesania suchych włosów też nie zawodzi :) Jest naprawdę delikatna. Sama z siebie raczej nie elektryzuje nam włosów, ale jeśli zdejmuję z siebie gruby szalik który miał z nimi kontakt, a potem je czeszę moją Tangle, to na głowie mam afro :D
Nie wyślizgiwuje się z ręki ale nie szalejcie nią za bardzo, ja się raz zamachnęłam do tego stopnia, że odrzuciłam ją do tyłu;P Panika była bo bałam się że pękła, ale tu kolejne zaskoczenie - jest trwała, mocna i solidna.
Mogę nawet powiedzieć ta szczotka jest w tej chwili takim moim małym uzależnieniem z którego nie wyjdę :) Musi być, i już!:D Myślę także że zwracając uwagę na jej jakość i działanie, nie żałowałabym wydać na nią więcej. Szczotka jest tego warta i uważam że naprawdę, ale to naprawdę, każdej z Was się spodoba :)
A Wy macie Tangle Teezer Salon Elite?:D Jeśli macie to co o niej sądzicie?;) Podoba się Wam równie mocno jak mi?:)
Powiem Wam jedno...;) Od kiedy bardzo pielęgnuję swoje włosy, przestałam żałować pieniędzy na specyfiki pielęgnacyjne;D Wy też nie żałujcie ;D Myślę że każda chciałaby mieć włosy jak przecudowna Roszpunka, moja ulubiona bajkowa bohaterka!;D
Nutrizione Leggera - nawilżająca i rewitalizująca odżywka do włosów.
23 października 2012
Witam Was dziewczęta :) Jedna z anonimowych czytelniczek wykrakała mi anginę, i oto siedzę w domu z tym podłym choróbskiem :P Punkt dla Ciebie xD Mam tydzień wyjęty, praktycznie mam ciągle leżeć w łóżku i się ogrzewać. Obecnie siedzę z ogromnym bólem głowy i w międzyczasie robię sobie śniadanie bo bez śniadania leków wziąć nie mogę.
W związku z tą całą sytuacją, mówiąc prościej - w związku z tym że mam więcej czasu, mam już kilka postów zaplanowanych do wstawienia na bloga.
Dzisiaj recenzja odżywki ACTYVA KEMON Nutrizione Leggera, którą mam okazję testować dzięki Handsomemen.pl. No to do dzieła :)
INFORMACJA OD PRODUCENTA
Odżywka przeznaczona do pielęgnacji włosów lekko przesuszonych / wrażliwych. Nawilża i rewitalizuje włosy, dodaje im połysku i ułatwia rozczesywanie bez ich obciążenia.
Sposób użycia: nanieść na umyte, osuszone ręcznikiem włosy, wmasować produkt w poszczególne pasma. Rozprowadzić za pomocą grzebienia i pozostawić na1-3 minut. Masując, doprowadzić do wytworzenia emulsji i dokładnie spłukać.
Produkt profesjonalny przeznaczony do użytku w salonie fryzjerskim.
MOJA RECENZJA
W swojej recenzji zacznę od rozszyfrowania składu (korzystałam ze słownika INCI i z wikipedii) a następnie opowiem Wam jak zastosowałam odżywkę, jakie odniosłam efekty i jakie są moje wrażenia.
W związku z tą całą sytuacją, mówiąc prościej - w związku z tym że mam więcej czasu, mam już kilka postów zaplanowanych do wstawienia na bloga.
Dzisiaj recenzja odżywki ACTYVA KEMON Nutrizione Leggera, którą mam okazję testować dzięki Handsomemen.pl. No to do dzieła :)
INFORMACJA OD PRODUCENTA
Odżywka przeznaczona do pielęgnacji włosów lekko przesuszonych / wrażliwych. Nawilża i rewitalizuje włosy, dodaje im połysku i ułatwia rozczesywanie bez ich obciążenia.
Sposób użycia: nanieść na umyte, osuszone ręcznikiem włosy, wmasować produkt w poszczególne pasma. Rozprowadzić za pomocą grzebienia i pozostawić na1-3 minut. Masując, doprowadzić do wytworzenia emulsji i dokładnie spłukać.
Produkt profesjonalny przeznaczony do użytku w salonie fryzjerskim.
MOJA RECENZJA
W swojej recenzji zacznę od rozszyfrowania składu (korzystałam ze słownika INCI i z wikipedii) a następnie opowiem Wam jak zastosowałam odżywkę, jakie odniosłam efekty i jakie są moje wrażenia.
SKŁAD
Aqua – woda
Hydroxypropyl starch phosphate – łagodny
środek myjący
Behenyl alcohol – alkohol tłuszczowy, składnik
konsystencjotwórczy
Cyclopentasiloxane – silikon lotny, ułatwia
rozprowadzanie kosmetyku
Dicocoylethyl hydroxyethylmonium methosulfate – składnik
kondycjonujący i antystatyczny
Cetearyl olivate – emolient otrzymany na bazie oliwy z
oliwek
Distearoylethyl hydroxyethylmonium methosulfate – syntetyczny
związek będący mieszaniną kwasów tłuszczowych, substancja kondycjonująca i
zapobiegająca elektryzowaniu sie włosów
Betaine – aminokwas, składnik nawilżający
Lauryl peg/ppg-18/18 methicone – silicon zmywalny wodą
Sorbitan olivate – naturalny emulgator
Hydrogenated vegetable oil – uwodorniony olej roślinny (ponoć
„zapychacz”)
Hydroxypropyltrimonium hydrolyzed wheat protein – składnik
odżywczy z protein zbożowych
Olea europaea oil – oliwa z oliwek
Guar hydroxypropyltrimonium chloride – składnik
antystatyczny, ułatwia rozczesywanie włosów
Olea europaea oil unsaponifiables – olej
zawierający sterol, naturalny składnik oliwy z oliwek, działanie
nawilżające
Citrus aurantium bergamia oil – olejek z owoców drzewa
bergamotowego
Cetrimonium chloride – antystatyczny, ułatwia
rozczesywanie włosów, nadaje gładkość
Trideceth-12 – substancja myjąca, po ludzku jak dla mnie
detergent:P
Amodimethicone – lekki silicon, zmywalny
Sodium pca – humekant zapobiegający wysychaniu kosmetyku
Propylene glycol – humekant zapobiegający wysychaniu
kosmetyku, konserwant
Cetearyl alcohol – wpływa na konsystencję i lepkość
kosmetyku a także wygładza włosy, emolient
Polyquaternium-37 – sufrakant (substancja powierzchniowo
czynna), zagęstnik, emolient
Polyquaternium-47 – humekant, działa nawilżająco
Propylparaben – konserwant
Ethylparaben – konserwant
Methylparaben – konserwant
Imidazolidinyl urea – konserwant
Glycerin – nawilżacz, humekant zapobiegający wysychaniu
kosmetyku
Citric acid – kwas cytrynowy
Sodium methylparaben – konserwant
Sodium dehydroacetate – konserwant
Sorbic acid – konserwant
Tetrasodium edta – substancja zwiększająca trwałość
kosmetyku
Limonene – składnik kompozycji zapachowych
Benzyl benzoate – składnik kompozycji zapachowych
Parfum –
zapach
Jak widać skład jest baaaaaaardzo długi, ale wzięłam tą odżywkę ponieważ widząc ją po raz pierwszy w internecie, na stronie ze środkami fryzjerskimi nie przeraziłam się aż tak, skład nie wydał mi się straszny.
Odżywka nie zawiera ciężkich silikonów mających tendencję do upierdliwego trzymania się na włosach. Praktycznie 1/3 składu to konserwanty, ale musi coś być by kosmetyk nie zasechł, by się nie zepsuł. Znajdziemy w niej humekanty, składniki antystatyczne, środki myjące ale i kilka naturalnych składników.
Ogółem odżywka pod względem składu nie razi mnie aż tak bardzo. Używam jej od połowy długości włosów, tak jak w przypadku innych odżywek ponieważ mam skalp z tendencją do szybszego przetłuszczania.
Nutrizione Leggera to biała odżywka o półpłynnej konsystencji i o silnym, kosmetycznym zapachu (jest on tak mocny że boli mnie nos). Jeśli chodzicie do fryzjera (czego ja nie robię:P) to zapewne doskonale znacie zapachy z takiego miejsca. Zapach tej odżywki mogę porównać do woni unoszącej się w salonie fryzjerskim. Ale co ja mogę wiecej powiedzieć na ten temat skoro to odżywka przeznaczona do użycia w takich miejscach :)
Jak jej używam?
Robię to tak jak robi fryzjerka mojej mamy. Po umyciu głowy osuszam włosy ręcznikiem i nakładam odżywkę. Z tym że ja od razu ją wmasowuję we włosy i dopiero odczekuję czas około minuty, dwóch, po czym spłukuję ją dokładnie z włosów.
Wrażenia?
Włosy są miękkie i miłe w dotyku. Lśniące, nawilżone, nie plączą się, doskonale się układają.
Na jedno użycie przeznaczam ilość wielkości orzecha włoskiego (mniejsza ilość niemalże znika w moich oczach przy użyciu) co niestety wprawia mnie w kłopot bo przy 150 ml odżywce jest to jednak spora ilość.
Podsumowanie.
Odżywka pod względem działania jest doskonała. Włosy są po niej cudowne, wyglądają pięknie. Niestety nie można tego samego powiedzieć o wydajności, bo myślę, że jeśli ktoś ma ją na swój własny użytek to pod tym względem jest to odżywka na specjalne okazje. 150 ml Nutrizione Leggera kosztuje 69 zł, jednak myślę że jeśli ktoś myśli o kupnie odżywki w kategorii specjalnych okazji i nie boi się silikonów itp. to warto ją kupić, taka osoba nie będzie na pewno żałować. Odżywkę możecie znaleźć TU.
Polecam :)
Odżywka pod względem działania jest doskonała. Włosy są po niej cudowne, wyglądają pięknie. Niestety nie można tego samego powiedzieć o wydajności, bo myślę, że jeśli ktoś ma ją na swój własny użytek to pod tym względem jest to odżywka na specjalne okazje. 150 ml Nutrizione Leggera kosztuje 69 zł, jednak myślę że jeśli ktoś myśli o kupnie odżywki w kategorii specjalnych okazji i nie boi się silikonów itp. to warto ją kupić, taka osoba nie będzie na pewno żałować. Odżywkę możecie znaleźć TU.
Polecam :)
Szczotka Olivia Garden Ceramic Ion XL PRO VENT
18 października 2012
Hej piękne!:) Dzisiaj chciałabym Wam co nieco opowiedzieć o szczotce Marki Olivia Garden. Z racji tego że Handsomemen na jakiś sposób zajęli się moimi włosami, mogłam się cieszyć z możliwości czesania się tą szczotką :) :D
Przejdę do rzeczy.
Szczotka wygląda tak:
Olivia Garden Ceramic Ion XL PRO VENT to antystatyczna szczotka do stylizacji włosów. Posiada korpus z ceramiczną powłoką o dodatniej jonizacji i szpikulec do robienia przedziałków.
Co mogę o niej powiedzieć?:) Na początek powiem że jest bardzo wygodna i dobrze trzyma się ją w dłoni. Bardzo dobrze rozczesuje włosy, spodziewałam się że będzie jej szarpać, a ani razu nie doszło do takiej sytuacji. Włosy są po niej gładkie i pięknie ułożone. Nie elektryzują się, chyba że cały dzień chodzimy w poliestrze i okiełznać ich się nie da ani trochę.
Jest duża, ale to dobrze, bo rozczesuje większe partie włosów. Bardzo łatwo wyciągnąć z niej włosie które zostało na korpusie podczas czesania, można ją wyczyścić pod bieżącą wodą będąc pewnym że wszystko popłynie wraz ze strumieniem :)
Robienie przedziałków dołączonym szpikulcem również nie jest trudne :)
Szczotkę tą polecam osobom z puszącymi się włosami. Potrafi je ona doskonale okiełznać i wygładzić fryzurę. Włosy po czesaniu tą szczotką są gładziutkie i miłe w dotyku :)
Szczotkę Olivia Garden znajdziecie TU. Cena jest zbliżona do ceny TT z "przykryweczką". Polecam serdecznie :)
Przejdę do rzeczy.
Szczotka wygląda tak:
Co mogę o niej powiedzieć?:) Na początek powiem że jest bardzo wygodna i dobrze trzyma się ją w dłoni. Bardzo dobrze rozczesuje włosy, spodziewałam się że będzie jej szarpać, a ani razu nie doszło do takiej sytuacji. Włosy są po niej gładkie i pięknie ułożone. Nie elektryzują się, chyba że cały dzień chodzimy w poliestrze i okiełznać ich się nie da ani trochę.
Jest duża, ale to dobrze, bo rozczesuje większe partie włosów. Bardzo łatwo wyciągnąć z niej włosie które zostało na korpusie podczas czesania, można ją wyczyścić pod bieżącą wodą będąc pewnym że wszystko popłynie wraz ze strumieniem :)
Robienie przedziałków dołączonym szpikulcem również nie jest trudne :)
Szczotkę tą polecam osobom z puszącymi się włosami. Potrafi je ona doskonale okiełznać i wygładzić fryzurę. Włosy po czesaniu tą szczotką są gładziutkie i miłe w dotyku :)
Szczotkę Olivia Garden znajdziecie TU. Cena jest zbliżona do ceny TT z "przykryweczką". Polecam serdecznie :)
Październikowe podcięcie końcówek.
13 października 2012
Hej dziewczyny!;D Przyszła pora na opublikowanie posta, a że jestem w pracy to notka pojawiła się automatycznie :) Chciałam Wam dziś pokazać włosy przed i po ścięciu końcówek oraz po lekkim wyrównaniu.
Przed podcięciem włosy miały długość 50 cm, a po, miały 47 cm :) Mimo utraty 3 cm nie jest mi jakoś źle jak to bywało wcześniej, teraz będzie mi łatwiej utrzymać włosy w dobrym stanie i je zapuścić, sprawiają wrażenie gęstych i zdrowych :)
Mam dalej włosy za łopatki więc nawet nie mam starego kompleksu krótkich włosów i czuję się dobrze sama ze sobą :)
Długie włosy są piękne:D
Włosy przed podcięciem (na dwie godziny przed olejowałam Vatiką) i po podcięciu. Są lekko napuszone bo co dopiero wyschły, ale widać że mają objętość...:)
A to już włosowe inspiracje. Takie włosy pragnę mieć, ach!:D:D:D
Przed podcięciem włosy miały długość 50 cm, a po, miały 47 cm :) Mimo utraty 3 cm nie jest mi jakoś źle jak to bywało wcześniej, teraz będzie mi łatwiej utrzymać włosy w dobrym stanie i je zapuścić, sprawiają wrażenie gęstych i zdrowych :)
Mam dalej włosy za łopatki więc nawet nie mam starego kompleksu krótkich włosów i czuję się dobrze sama ze sobą :)
Długie włosy są piękne:D
Włosy przed podcięciem (na dwie godziny przed olejowałam Vatiką) i po podcięciu. Są lekko napuszone bo co dopiero wyschły, ale widać że mają objętość...:)
A to już włosowe inspiracje. Takie włosy pragnę mieć, ach!:D:D:D
Chmiel, lipa i dziewanna czyli do blond włosów płukanka ♡
7 października 2012
Dzień dobry kochane - małe i duże, dzisiaj znów pościk o matce naturze:)
Lecz mówiąc ściślej - o tym co nam dała, wie o tym każda co tego używała.
Jak włosy się mienią, tego nie opiszę, lecz o działaniu ziółek napiszę,
Mam nadzieję, że to przeczytacie, że obejrzycie, może posłuchacie,
Co natury skarb robi waćpanna,
Do włosów blond wywar - chmiel, lipa i dziewanna ♡
A teraz przechodząc z rymu do języka potocznego, chciałam Wam pokazać ziółka z których robię płukankę do moich blond włosów;D
Jej działanie ma się opierać na nadawaniu im złotego odcienia i blasku kojarzonego z kłosami pszenicy, na nawilżeniu włosów i odkażeniu łojotokowej skóry głowy.
W skład mojej płukanki wchodzą:
• chmiel (szyszki chmielu) - działanie wzmacniające cebulki włosów, odkażające skórę głowy, odświeżające
• lipa - działanie rozjaśniające i nawilżające
• dziewanna wielokwiatowa - działanie rozjaśniające
Płukankę tą zaczęłam robić po tym jak mój tata powiedział mi o super właściwościach chmielu z naszego ogrodu. Mówił mi o tym że od kiedy płucze głowę w chmielowym wywarze, przestały mu wypadać włosy a skóra głowy nie przetłuszcza się już tak bardzo. Przypomniałam sobie wówczas o tym jak Pani w zielarskim zachwalała jego właściwości, i bardzo mi polecała ;)
Skóra mojej głowy przetłuszcza się szybko - zazwyczaj po dobie już muszę umyć włosy bo wyglądają po prostu nieświeżo.
Co zrobiłam? Z tegoż to względu postanowiłam wykorzystać szyszki chmielu z tegorocznych zbiorów i połączyłam je ze świeżo ususzoną dziewanną i kwiatem lipy. Mieszankę gotowałam przez 15 minut na małym ogniu po czym ostudziłam, odcedziłam wywar i po myciu głowy płukałam w nim głowę przez dwie minuty masując skalp.
Czy zauważyłam efekty?:)
Tak. Pierwszą płukankę zrobiłam we wtorek, na dzień przed feralnym armagedonem zwanym grypą żołądkową ;) W środę strasznie wymiotowałam, nie miałam siły wejść pod prysznic i praktycznie połowę dnia i noc przespałam. Włosy nie wyglądały mimo wszystko nieświeżo i umyłam je dopiero w czwartek po południu gdy w miarę doszłam do siebie. Były wtedy lekko (!) przetłuszczone, i aż dziwię się że dopiero wtedy! Dla mnie to szok.
Drugą płukankę zrobiłam w piątek :) (pojawił się nawet post z włosami o płukance!) Po samym wywarze włosy po wyschnięciu były przez godzinę lekko suchawe, dopiero potem doszły do siebie i miałam na głowie taflę co widziałyście w piątkowym poście :)
Tutaj pokazuję włosy świeżo po naturalnym wyschnięciu w promieniach słońca:
A to już te wieczorne;D
Co sądzicie o tej płukance?:)
Czy podobają się Wam efekty?:)
Stosujecie naturalną pielęgnację?:)
Lecz mówiąc ściślej - o tym co nam dała, wie o tym każda co tego używała.
Jak włosy się mienią, tego nie opiszę, lecz o działaniu ziółek napiszę,
Mam nadzieję, że to przeczytacie, że obejrzycie, może posłuchacie,
Co natury skarb robi waćpanna,
Do włosów blond wywar - chmiel, lipa i dziewanna ♡
A teraz przechodząc z rymu do języka potocznego, chciałam Wam pokazać ziółka z których robię płukankę do moich blond włosów;D
Jej działanie ma się opierać na nadawaniu im złotego odcienia i blasku kojarzonego z kłosami pszenicy, na nawilżeniu włosów i odkażeniu łojotokowej skóry głowy.
W skład mojej płukanki wchodzą:
• chmiel (szyszki chmielu) - działanie wzmacniające cebulki włosów, odkażające skórę głowy, odświeżające
• lipa - działanie rozjaśniające i nawilżające
• dziewanna wielokwiatowa - działanie rozjaśniające
Płukankę tą zaczęłam robić po tym jak mój tata powiedział mi o super właściwościach chmielu z naszego ogrodu. Mówił mi o tym że od kiedy płucze głowę w chmielowym wywarze, przestały mu wypadać włosy a skóra głowy nie przetłuszcza się już tak bardzo. Przypomniałam sobie wówczas o tym jak Pani w zielarskim zachwalała jego właściwości, i bardzo mi polecała ;)
Skóra mojej głowy przetłuszcza się szybko - zazwyczaj po dobie już muszę umyć włosy bo wyglądają po prostu nieświeżo.
Co zrobiłam? Z tegoż to względu postanowiłam wykorzystać szyszki chmielu z tegorocznych zbiorów i połączyłam je ze świeżo ususzoną dziewanną i kwiatem lipy. Mieszankę gotowałam przez 15 minut na małym ogniu po czym ostudziłam, odcedziłam wywar i po myciu głowy płukałam w nim głowę przez dwie minuty masując skalp.
Czy zauważyłam efekty?:)
Tak. Pierwszą płukankę zrobiłam we wtorek, na dzień przed feralnym armagedonem zwanym grypą żołądkową ;) W środę strasznie wymiotowałam, nie miałam siły wejść pod prysznic i praktycznie połowę dnia i noc przespałam. Włosy nie wyglądały mimo wszystko nieświeżo i umyłam je dopiero w czwartek po południu gdy w miarę doszłam do siebie. Były wtedy lekko (!) przetłuszczone, i aż dziwię się że dopiero wtedy! Dla mnie to szok.
Drugą płukankę zrobiłam w piątek :) (pojawił się nawet post z włosami o płukance!) Po samym wywarze włosy po wyschnięciu były przez godzinę lekko suchawe, dopiero potem doszły do siebie i miałam na głowie taflę co widziałyście w piątkowym poście :)
Tutaj pokazuję włosy świeżo po naturalnym wyschnięciu w promieniach słońca:
A to już te wieczorne;D
Co sądzicie o tej płukance?:)
Czy podobają się Wam efekty?:)
Stosujecie naturalną pielęgnację?:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Social Icons