Sylwester w domu • Czemu nie?

31 grudnia 2015


Nie wiem jak Wy, ale kiedyś zawsze miałam jakieś dziwne parcie, żeby wyjść na Sylwestra z domu. Gdy urodziła się Julka to wiedziałam, że raczej na Sylwestra nigdzie nie wyjdę i trochę mi było szkoda, bo zawsze uważałam go za szczególną okazję chociaż ogólnie nie jestem za specjalnie imprezowa, i zazwyczaj nie chce mi się wychodzić na imprezy. Musi być naprawdę duży powód, żebym się gdzieś wybrała. Jestem po prostu domatorką która woli kino i spacery. W tym roku stwierdziłam, że nie mam ochoty nigdzie wychodzić ani szczególnie się starać, bo chcę odpocząć. Przyszło mi to bardzo łatwo... Bo chyba zmieniły mi się upodobania :) Co jak co, ale Sylwestra w domu również można uczynić wyjątkowym. Wystarczy upiec sobie coś smacznego, wskoczyć w fajną sukienkę i zapalić pachnącą świeczkę. Prawda, że proste?:)


Muszę się pochwalić, że moja czwarta próba makaronikowa zakończyła się małym sukcesem - pojawiły się falbanki!:) Tym razem korzystałam ze spolszczonego przepisu na Flax Macaroons, i niestety coś było w nim nie tak, bo ciasto było za gęste i musiałam ratować się jeszcze jednym białkiem. Nie było rewelacji, bo makaroniki i tak są chropowate - wina ciasta, może dwa, trzy wyszły naprawdę ładnie, ale chyba nie można mieć wszystkiego od razu?:) Ważne, że są smaczne a ja będę wciąż podejmować to wyzwanie :) Muszę Wam powiedzieć, że mimo wszystko mi się takie podobają, wyglądają nieco rustykalnie i widać, że po prostu jeszcze nie doszłam do ideału. Ja się nie gniewam :)))


Co do szampana... W tym roku pijemy J.P. Chenet, z całkiem głupiego powodu.
Po prostu spodobała mi się butelka :D
Obawiam się, że mogę po nim po prostu paść chociaż ma o 1 procent mniej alkoholu niż wino półsłodkie, różowe które pokazywałam jakiś czas temu na moim Instagramie. No a po różowym zasnęłam jak dziecko. Postaram się najeść przed północą!

Na koniec życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku 2016, niech nowy rok będzie dla Was owocny, niech Wam przyniesie pieniądze, szczęście i dużo miłości :)
Moja rada na następny rok - nie kierujcie się aż tak emocjami, postawcie na rozum w każdej sytuacji, trwajcie w wierności swojej miłości i wierności do Waszych przekonań, nie dajcie sobie w kaszę dmuchać :) Wszystkiego co najlepsze Wam życzę, Sto lat kochani :)
Do zobaczenia w nowym roku! :)



Podsumowanie roku 2015

29 grudnia 2015



Niesamowite jest to jaką inspiracją może być nasze otoczenie. Tubka barwniku do wyrobów cukierniczych, różowe wino, zdjęcie naszych polskich gór o zachodzie słońca czy nawet ludzie. Dzięki temu rodzi się multum pomysłów które nie sposób zrealizować, a także myśli, które czasem ciężko jest ogarnąć.


bluza TUTAJ   /   planner TUTAJ   /  koc TK Maxx



Nasze otoczenie, znajomi, czy też ludzkie zachowania, potrafią budować nas wewnętrznie, zachwycać, lub rozczarowywać. Kubeł zimnej wody wylany na głowę działa trzeźwiąco i pokazuje prawdę o ludziach. Cięższe przeżycia hartują nas i uodparniają na nieprzyjemne doznania. Z czasem dochodzimy do tego, że niektóre rzeczy nas nie ruszają, bo są po prostu nieistotne, nie ważne, niższe rangą niż to, co naprawdę jest ważne a mimo to potrafimy w to bardzo zwątpić. Ból pojawia się  gdy poświęciło się czemuś bardzo dużo czasu, nawet więcej niż rok, półtorej, czy dwa lata. Ból pojawia się też wtedy gdy ktoś nam kładzie kłody pod nogi choć nic mu nie zrobiliśmy.

Taki był 2015 rok.  Pomieszanie z poplątaniem. Nowe znajomości, szczęśliwe chwile, zachwyty, cudowne odkrycia, obserwacje astronomiczne, szum fal, odpoczynek od codzienności... na zmianę z kopniakami od losu i rozczarowaniem pewnymi sprawami. Przez to wszystko narodziła się masa myśli które pomogły mi zrobić małe porządki... i jeszcze bardziej dojrzeć, zobaczyć co jest warte mojego zachodu, a co nie. Psychicznie był to dla mnie dość ciężki rok, bo fizycznie mogłabym góry przenosić.





Choć 2015 nieźle mnie zmęczył, to były oczywiście chwile w których czułam, że zaraz wyrosną mi skrzydła!

Zrobiłam swoją pierwszą (udaną!) zimową sesję fotograficzną w lesie.



Wyjechałam z rodziną po raz pierwszy od długiego czasu na wakacje. Po raz pierwszy we trójkę!



Spełniłam swoje astro marzenia, czyli...

Upolowałam zorzę polarną podczas burzy geomagnetycznej o kategorii G3!
Nawet nie wiecie, jak dużo szczęścia mi to sprawiło. Były prognozy, ale przewidywano burzę w kategorii G2 co dawało wątpliwe szanse pojawienia się zorzy, nawet na wybrzeżu. Szczęście dopisało, bo burza okazała się silniejsza, i gdy tylko KP wyniosło 8, pobiegłam na najwyższe piętro naszego bloku i obserwowałam, jak niebo powoli robi się jaśniejsze. Moje oko dostrzegło tylko to, ale aparat zobaczył więcej. Spójrzcie na tą różową poświatę i delikatny, różowy słup świetlny po prawej stronie zdjęcia, bliżej środka! To takie ekscytujące :D



Przez całe lato obejrzałam przepiękny spektakl spadających gwiazd, w tym Perseidów.
Udało mi się upolować obłoki srebrzyste. To gratka podczas letnich obserwacji nieba.
Śledziłam burze bo to uwielbiam.
Zobaczyłam wschodzący księżyc nad morzem podczas pełni. To takie moje marzenie jeszcze z dzieciństwa :D



I inne...

Po 10000x próbach nareszcie zrobiłam piękne zdjęcie wrzosów.
Pojechałam z rodziną nad pobliskie jezioro. Jesienią! Zdjęcie mówi samo za siebie.
Upiekłam makaroniki z siemienia lnianego. Pierwsze makaroniki. Totalnie nietypowe. I bez falbanki bo za krótko je suszyłam. Spoko. Link do przepisu TUTAJ :)
Podjęłam temat kp. Fajnie jest promować kp w czasie dużego hejtu na naturalne karmienie.



Spełnianie prostych zamierzeń jest naprawdę proste i fajne. Szczególnie takich, o których myśli się na bieżąco i bez spiny.
Jaki będzie następny rok? Nie wiem. Ale dzięki hartowi ducha na pewno postawię we wszystkim na luz. A Wy?

Święta, święta... I po świętach! / Świąteczny vlog

27 grudnia 2015


Wierzcie mi, że nie ma nic lepszego od poczucia ulgi, że te święta minęły naprawdę spokojnie a na dodatek bardzo, ale to bardzo rodzinnie. Poprzednie nie należały do udanych, były wręcz okropne, pełne łez. Dzisiaj powiem Wam jedno - pieniądze pieniędzmi, uroda urodą, rzeczy materialne rzeczami materialnymi...

Czas na święta!

23 grudnia 2015

 

Ostatnio prawie nie zaglądałam na bloga z powodu pewnych trudności które napotkałam na drodze. Nie było mnie również w domu, bo byłam z Julką przez kilka dni u mamy, a także na Blogowigilii (!). Ciężko było cokolwiek ogarnąć, ale teraz jestem i wracam do Was z nowym, krótkim, świątecznym wpisem :) Oczywiście pochwalę Wam się czymś cudownym, złożę życzenia i zostawię z kilkoma świątecznymi fotkami więc nie będzie to spory wpis ale to nie jest czas na zbędną paplaninę :)
Chciałabym się Wam pochwalić... Czasem zdarza się coś, co przegania wszystkie smutki. U mnie tym czymś było spełnienie największego marzenia... Udało mi się zobaczyć, i uwiecznić na zdjęciu zorzę polarną! Tak, tu w Polsce, za Warszawą, pomimo miejskiej łuny świetlnej i mocno świecącego Księżyca! Pochwalę się Wam, ale nie dzisiaj... Narobię Wam małego smaczku :) Zorza była bardzo delikatna i ciężko było cokolwiek zobaczyć, ale wierzcie mi, że to co zobaczyłam na zdjęciach, wprowadziło mnie w stan totalnej euforii!

Tymczasem... Przyszła pora na święta, więc życzę Wam Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w gronie najbliższych :)) Życzę Wam też spełnienia marzeń i ściskam mocno!:)



Wigilia i Sylwester • Mini Lookbook

17 grudnia 2015

Wigilia z rodziną, Sylwester w klubie lub na domówce... Nie wiecie jak się ubrać? Nie musicie trzymać się sztywno czerni, możecie się ubrać całkowicie na luzaku. U mnie w domu nigdy nie musiałam zakładać eleganckich ubrań na Wigilię, bo nikt tego nie lubił. Wystarczyło się ubrać tak, by nie wyglądać całkowicie po domowemu i to załatwiało sprawę. Gdy wychodziłam na imprezę lub spędzałam po prostu Sylwestra poza domem, stawiałam na wygodę, chociaż fajnie jest czasem włożyć sukienkę. Dziś mam dla Was cztery fajne zestawy na Wigilię i Sylwestra. Będą idealne dla osób, które tak jak ja stawiają na luz, nie zapominając o kobiecości. Ciekawi?


sukienka TUTAJ   /   torebka TUTAJ   /   szpilki TUTAJ

sweter TUTAJ   /   spodnie Mango   /   torba H&M   /   buty Emu Australia



płaszcz TUTAJ   /   sukienka Sugarfree   /   buty bezmarkowe   /   torba TUTAJ   /   pomadki MAC

 koszula H&Mpodobna TUTAJ   /   woskowane rurki Mango   /   torebka TUTAJ
botki H&M   /   zegarek MK   /   pomadka MAC

Słodkie ciasteczka na choinkę

16 grudnia 2015



Uwielbiam samodzielnie wykonane ozdoby choinkowe - wiem, powtarzam się, ale będę to mówić przy każdej okazji bo jest to fakt niezaprzeczalny. Uwielbiam słodkie ciasteczka wiszące na choince i z rozkoszą przypominam sobie widok małych łapek sięgających po jedno z nich. W tym roku stwierdziłam, że ciasteczka będą absolutnie cukierkowe - nie tylko dlatego, że moim zamiarem było polanie ich lukrem i ozdobienie srebrnymi perełkami, ale także przez kolor. Są absolutnie prześliczne i szkoda je w ogóle zjeść :)) Postanowiłam, że podzielę się z Wami moim banalnie prostym przepisem który powstał całkowicie bez przemyślenia i okazał się strzałem w 10 :)



SKŁADNIKI

• około pół kg mąki
• cztery żółtka
• 150 g bardzo miękkiego masła
• pół szklanki cukru pudru (lub więcej jeśli lubicie naprawdę dużo słodyczy)
• łyżka cynamonu
• łyżka imbiru
• laska wanilii lub aromat waniliowy
• około 50 ml wody (lub więcej gdyby ciasto okazało się za suche)


SPOSÓB WYKONANIA

Suche składniki mieszamy w misce, dodajemy masło i zarabiamy. Gdy masło zostanie wymieszane z suchymi składnikami, dodajemy żółtka, wanilię lub aromat waniliowy oraz wodę, dalej wyrabiając. Wyrobione ciasto zawijamy w folię spożywczą i chowamy do lodówki na godzinę bądź więcej (nic się nie stanie jeśli ciasto zrobicie w nocy a ciastka będziecie piec rano). Po schłodzeniu ciasta nastawiamy piekarnik na 180 stopni (termoobieg), ciasto rozwałkowujemy i wycinamy interesujące nas kształty. Pieczemy około 10 minut.

Jeśli chcecie udekorować ciasteczka, możliwości jest wiele. Ja wybrałam zdobienie gęstym lukrem zabarwionym barwnikami spożywczymi (2 kolory lukru) i perełkami. Prawda, że to jest proste, a ciasteczka urocze?:)




Domowa stylizacja z niebieskim swetrem w roli głównej

14 grudnia 2015

 

Nie wiem jak Wy, ale ja wkręciłam się w klimaty świąteczne na maxa. Oczywiście strasznie szkoda, że nie ma śniegu, ale da się bez tego przeżyć, choć... Pamiętam kilka mroźnych, bardzo śnieżnych zim i bardzo bym chciała, żeby Wigilia i Boże Narodzenie minęły pod znakiem wszechobecnej, mroźnej bieli.
Pamiętacie święta Bożego Narodzenia w 2010 roku?:) To było coś! Nie dość, że tamten grudzień zapisał się w historii jako jeden z tych najzimniejszych, a święta były po prostu bajkowe (nawet te w mieście!), to zyskałam wtedy miłość. Mroźne święta darzę więc dużym sentymentem i może zdarzy się ten wspaniały cud dzięki któremu ten czas minie wspaniale :) Deszczu, precz!!!

Jeśli chodzi o wpis, dzisiaj pora na obiecaną Wam stylizację z długim swetrem... a w zasadzie z sukienką. Sukienka jest genialna, ma cudowne kolory i sama w sobie jest tak charakterystyczna, że naprawdę nie potrzebuje większej ilości dodatków. Wystarczy zegarek, i jest idealnie! Sukienka jest bardzo wygodna, ma fajną długość i dosłownie - robi cały look.
Coś więcej? Niżej znajdziecie zapowiedź jednego z następnych wpisów. Koniecznie się przyjrzyjcie a daję Wam słowo - poleci Wam ślinka!

sweter TUTAJ   /   zegarek Daniel Wellington



Grudniowy misz masz czyli co u mnie piszczy przed świętami?

12 grudnia 2015




Uwielbiam takie wpisy. Kocham totalny misz masz, dzielenie się nowościami, tym co udało mi się zmajstrować w kuchni, kocham nawet dzielenie się małą choinką która poprzedza ubranie tej większej, właściwej, zapowiadającej świętowanie Bożego Narodzenia. Ciekawi co u mnie? Serdecznie zapraszam na dzisiejszy wpis! :)




Nie wiem jak Wy, ale jestem absolutną fanką swetrów. Rzadko noszę bluzy, swetry za to cały rok! Zimą inwestuję w nie raz na jakiś czas, a temu nie mogłam się oprzeć. Zachwyciła mnie nie tylko długość (do kolan!) ale i suwak na karku, po rozpięciu którego, mogę sweter zsunąć na ramiona, i wyglądać sexy dla mojego faceta. Zakochałam się w tym swetrze za kolory które są wspaniałą grą barw kojarzącą mi się z niebem po zachodzie słońca. Wkrótce pokażę Wam ten sweter w stylizacji.
Taka mała uwaga - sweter wygląda w rzeczywistości lepiej niż na stronie!

sweter TUTAJ 




Niedawno zainteresowałam się tematem makaronikowym. Ale... Zepsuł nam się jeden z mikserów (a mianowicie część w środku trzymająca element miksujący), więc nie mogę zmielić migdałów na mąkę. Korzystam z drugiego miksera (w którym pewnie za jakiś czas zepsuje się ta sama część) dzięki któremu mogę spokojnie ubić białka na bezę. A że mączka migdałowa jest droga, to postanowiłam skorzystać z tańszej alternatywy i użyć zmielonych nasion lnu. Czytałam o Flax Macaroons i stwierdziłam, że muszę coś takiego popełnić! Pierwsze dwie próby skończyły się totalną klapą (za gęsta masa - wyszły bezowo lniane ciasteczka), dopiero za trzecim razem udało mi się co nie co zdziałać. Moim makaronikom brakuje falbanki ale tu mogę winić tylko siebie za brak cierpliwości, bo nie dałam im czasu na odpowiednie wyschnięcie - po prostu nie zrobiła się skorupka.
Chociaż nie - w bodajże trzech ciasteczkach lekko otworzył się dół i powstał zalążek falbanki. To chyba dobrze? :D
W jednym z następnych wpisów (linki i inspiracje) podam Wam link do tych makaroników.




Pokaż mi swój case a powiem Ci, kim jesteś!
Są tu fanki Disneya i piwonii? Jeśli tak, to na pewno spodobają Wam się case's które zaprojektowałam sobie jakiś czas temu. Uwielbiam je, bo są totalnie w moim stylu, no i jak na nie patrzę to wydaje mi się, że dużo o mnie mówią!:) Np. to, że jestem niepoprawną romantyczką :)) I to totalnie się zgadza!
Case's zamówiłam TUTAJ




Rękawiczki to mój zimowy must have. Oczywiście jakże inaczej... skoro wszystkie inne pogubiłam! Te są ciepłe i co najważniejsze - wielkie jak diabli, więc nie ma szans, żebym je zgubiła. Uwielbiam je!




Bombki, bombki, bombki... Zawzięłam się, że w tym roku moje drzewko będą zdobyć tylko własnoręcznie robione ozdoby. Oczywiście w pudełkach mam pochowane tylko takie, ale gdy tylko zobaczyłam te, to stwierdziłam, że chyba ich sobie nie odpuszczę ;) Są śliczne i oryginalne, a różowe to totalna bomba!:) Zamówiłam je na Westwing.




Kredka do ust z Golden Rose była moim absolutnym must have od dawna. Jakiś czas temu ruszyłam się do drogerii by o nie wypytać, ale niestety pobliska drogeria (sieć Drogerie Polskie) nie miała ich w ofercie. Nie zraziłam się jednak, bo wiedziałam, że jak się zapytałam, to kredki będą wkrótce dostępne. I miałam rację, bo kupiłam dwa dni temu wymarzony odcień, piękną 15! Kredka jest bardzo trwała, mocna, ale trzeba mieć bardzo wypielęgnowane usta by jej używać. No problem!




Macie planner na nowy rok? Ja w tym roku zaczęłam przygodę z pierwszym od lat plannerem. Ostatni taki kalendarz miałam chyba w gimnazjum i powiem Wam, że kalendarz bardzo ułatwia codzienne funkcjonowanie, zwłaszcza jeśli macie tysiąc rzeczy na głowie i bardzo szybko o nich zapominacie.




Muszę Wam zdradzić, że zanim zaszłam w ciążę byłam okropnie nie zorganizowaną osobą, która nie dość, że się ciągle spóźniała, to jeszcze zapominała o naprawdę wielu rzeczach. Punktualności nauczyłam się w ciąży, a po porodzie ogarnęłam ją na maxa. Resztę działań ułatwiało mi zapisywanie wszystkiego w notesie, ale potrzebowałam czegoś więcej niż tylko notesu. Potrzebowałam czegoś, co będzie z góry ułatwiało planowanie, nawet co do godziny! To dla mnie naprawdę bardzo dużo. 
W 2016 roku będę korzystała z Inspi Plannera który właśnie pozwala na planowanie co do godziny, i daje inspiracje na kolejne miesiące. Zamówiłam egzemplarz z okładką projektu Anny Halarewicz - są dwie wersje, ale ja wybrałam tą bardziej kobiecą, przemawiającą do mnie. Inspi Planner możecie zamówić TUTAJ.
Niedługo dokupię sobie jakieś naklejki i pisaki, i mogę działać!




A na koniec choinka - na te dni taka mała, skromna, przedsmak tej większej. Mam nadzieję, że czas do świąt mija Wam w fajnej atmosferze a troski życia nie przeszkadzają tak w niczym :)) Buziaki!

Latest Instagrams

© Kreuję swoje życie • Lekka strona lifestyle'u młodej mamy. Design by Eve.