
Wiecie że kocham przyrodę. W jej otoczeniu czuję się odprężona i naprawdę zapominam o wszystkich problemach. Szum drzew kołyszących się na wietrze zdecydowanie mnie uspokaja a do domu wracam jako zupełnie inna osoba. Tak się dzieje wtedy... gdy las nie jest zaśmiecony na maksa. O ile w koronach drzew nikt nie naśmieci, to sprawa gorzej ma się na samym dole. Zaśmiecona ściółka leśna mrozi mi krew w żyłach i sprawia, że czuję się poirytowana. Moja okolica to praktycznie lasy. O ile strona południowo wschodnia jest we wspaniałym stanie, nie unoszą się nieprzyjemne zapaszki a przyroda ma pełne pole do popisu, to po drugiej stronie sytuacja zmienia się diametralnie. Ludzie nie znają umiaru i robią z lasu wysypisko śmieci. Tłuką butelki na ziemi, wywalają worki ze śmieciami na środku lasu, opakowania po batonikach lądują przy ścieżkach... Nic mnie tak nie wkurza, naprawdę. Nie tylko dlatego, że razi to moje oczy. Nie tylko dlatego, że to po prostu nieprzyjemne. To po prostu niebezpieczne dla mojego dziecka. Nie daj Boże ucieknie mi z rąk, pobiegnie przez ścieżkę a szkło wbije się w podeszwę małego bucika i zrani jej stópkę. Albo Julka potknie się i upadnie nań... Nie chcę myśleć, co by było dalej. Albo samo podnoszenie śmieci ze ściółki... Nie tak powinno wyglądać odkrywanie lasu, zdecydowanie nie tak.
Social Icons