Take me to paradise!

13 października 2016


strój kąpielowy TUTAJ

Przychodzę do Was z dwudniowym opóźnieniem i jest mi strasznie wstyd! W tym tygodniu miałam skończyć letni cykl na blogu i oficjalnie wkroczyć w jesień, ale przeceniłam swoje możliwości i zaliczyłam małe rozczarowanie. Stwierdziłam jednak, że nie będę ani obiecywać, ani zapowiadać postów, ale informuję, że między nimi powinna być mniej więcej 2-4 dniowa przerwa. Jak nie będzie mnie od czasu do czasu przez tydzień lub dwa, to znaczy, że zimuję i budzę się tylko na jedzenie. Hehe.
Abstrahując od moich spóźnień, obietnic i innych pierdół, jestem totalnie rozczarowana tegoroczną jesienią. Dobrą pogodę zostawiłam w Worthing (potwierdzone) i kiszę się jak ogórki na zimę. Jestem ciągle znużona, śpiąca, mam katar zatokowy i złapałam jakieś wirusisko. Jest mi zimno. Zapasy jodu w moim organizmie skończyły się. Męczę się jak przeziębiony facet. Czyli wiecie, innymi słowy – tragedia, finito!
Dzisiaj wróciłam do tych zdjęć, które widzicie w poście i stwierdzam, że nadmorska aura, czy to wiosną, latem, a nawet jesienią, po prostu mi służy. Zdrowieję z automatu, mam więcej energii i czyste drogi oddechowe. Julce znikają podskórne węzły chłonne. Dzieć szaleje od rana do nocy zapewniając mi noc bez pobudek. Żyć nie umierać!
Ale tytuł wpisu mówi sam za siebie, co nie?


Zabierz mnie do raju!
To takie proste i jednocześnie trudne, skomplikowane.
Będąc za granicą, miałam okazję poznać całkiem odmienną rzeczywistość i zaaklimatyzować się w niej. Kwestia mojego samopoczucia zależała ode mnie samej i było mi kiepsko, dopóki nie zmieniłam mojego nastawienia. Bałam się pewnych rzeczy, ale jednocześnie czułam się bezpiecznie. Miałam luz i było mi po prostu swobodnie. Normalna uprzejmość była na porządku dziennym. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić i po powrocie zderzyłam się z naszą rzeczywistością. Nie myślcie, że mam na myśli same złe rzeczy, bo tak nie jest… Ale po powrocie ciężko mi było się zaaklimatyzować. Na ten moment przywykam, ale wkurza mnie kilka rzeczy, które zdecydowanie mogłyby się zmienić.
Czy Worthing było moim rajem? Nie.
Ale lato spędzone w tym mieście było po prostu cudowne.


Raj to dla mnie fajne określenie miejsca, w którym się dobrze czuję. Nie będę zgrywać głupka, że Wy tego nie wiecie, bo tak o raju myśli każdy inteligentny człowiek. Gdzie jest Wasz raj?
Będę szczera do bólu i powiem Wam, że na ten moment nie jestem w stanie dokładnie określić, gdzie jest mój.

Nie wiem, czy jest to w większym stopniu kwestia szukania swojego miejsca na świecie, czy braku poczucia bezpieczeństwa. Oczywiście, jeśli chodzi o OGÓŁ, to nie do końca mogę stwierdzić, że nie wiem, gdzie jest mój raj, bo jakby nie patrzeć, moim rajem jest Polska. Tu się urodziłam, tutaj jestem sobą, znam ludzkie obyczaje, morze, góry i wieś… Mam tu cudownych ludzi i piękne okolice, w których leczę swoją duszę i ciało. Jest to pewne, ale nie w tym momencie, dlatego nie czuję się tu jak w raju. Dzieją się dziwne rzeczy, które w moim odczuciu zagrażają mojej osobie. Boję się tego, co może się stać w różnych sytuacjach. Dostrzegam widoczne różnice i irytujące podobieństwa (!) ciężkie do zaakceptowania. Zastanawiam się, jak jest w innych miejscach.
Długie wyjazdy mają dobre i złe strony. Są wady, ale jest i szereg zalet. Jest tęsknota za bliskimi i strach o nich. Ale i możliwość poznania innego miejsca w większym stopniu, języka, kultury, obyczajów, zarobienia lepszych pieniędzy… Jest też możliwość stwierdzenia, gdzie jest nam naprawdę dobrze.
Na tą chwilę motam się w środku sama ze sobą i prawdę mówiąc, trochę mnie to męczy. Ale wiecie co? Czuję, że jeszcze będę miała sposobność zobaczyć inne, piękne miejsca, szukać mojego raju, zobaczyć jak jest gdzie indziej i poczuć prawdziwą radość na łonie naszej ojczyzny. Mam w sobie taką moc jak nigdy dotąd! Daje mi to miłość i możliwość przeżycia tych wszystkich cudownych rzeczy. Ogromnie mnie to uszczęśliwia i jestem bardzo wdzięczna za wszelkie okazje jakie daje mi życie :) Co dalej? Los pokaże!


1 komentarz

  1. Oj ja bym się przeniosła do mojego tegorocznego raju - Zakynthos. TAk cudnie mi tam było :)

    OdpowiedzUsuń

Miłe, ciepłe słowa a także szczera, kulturalna, i przede wszystkim - konstruktywna krytyka - wszystko jest dozwolone. To motywuje mnie najbardziej w blogowaniu!:)

Chamstwo i obraźliwe teksty lądują w koszu od razu.

Latest Instagrams

© Kreuję swoje życie • Lekka strona lifestyle'u młodej mamy. Design by Eve.