Miały być przemyślenia. Miał być długi post. Miałam się uzewnętrzniać.
A potem stwierdziłam, że chyba coś mi na głowę padło, że chcę Was tym katować. Nie dzisiaj!
Mam dla Was coś ciekawszego, czyli 10 faktów o mnie, o których mogliście nawet nie wiedzieć. Są to na tyle ciekawe fakty, że zmuszają do refleksji, a przy okazji może się okazać, że macie podobnie i możemy znaleźć wspólny język. Co Wy na to?
Oprawą dzisiejszego wpisu są zdjęcia stylizacji z najpiękniejszym swetrem, jaki do tej pory miałam w swojej szafie. Kiedyś nie lubiłam grubych swetrów, nie przepadałam nawet za krojem oversize! Dziś przyjemnością jest się otulić tak grubym swetrem i w myślach rozkoszować się nadchodzącymi, zimnymi wieczorami. Nie mogę się ich doczekać, zwłaszcza że spędzę je z kubkiem gorącej herbaty w ręku.
A teraz zapraszam do przeczytania wpisu :)
sweter TUTAJ
bluzka Zara
spodenki Versace
chustka w kotwice Atmosphere
zegarek Daniel Wellington
buty Mc Arthur
Pierwszym i najbardziej zaskakującym faktem jest to, że na lęk wysokości reaguję… bólem tyłka. Dosłownie! To najdziwniejsza reakcja na świecie i co śmieszniejsze jest taka typowo moja :D
Chociaż nie jestem w żaden sposób związana z kościołem formalnie, to jestem osobą bardzo wierzącą i uduchowioną. Cenię szczerą modlitwę jako rozmowę z Bogiem, a nie klepanie wyuczonych formułek, jego obecność odczuwam wszędzie i przyjmuję trudne doświadczenia z pokorą, bo wiem, że mają one jakiś cel – czasem nawet nie dla mnie. Życie z wiarą jest dla mnie cudowne i pełne!
Rodzina jest dla mnie najwyższą wartością. Dla jej dobra jestem w stanie zrobić WSZYSTKO.
Tak jak jestem wybredna w przypadku jedzenia, tak samo jestem wybredna, jeśli chodzi o muzykę. Od lat niezmiennie uwielbiam słuchać Quebonafide. Ostatnio gwałcę REPLAY, słuchając „Bogini”, bo ten kawałek wywołuje u mnie niesamowite ciary :D
Panicznie boję się sytuacji, w której wymiotuję bądź robi to ktoś inny. Wyobraźcie sobie, że potrafię schować głowę w kolana, by niczego nie widzieć ani nie słyszeć. To moja fobia.
Choć jestem dość wesołą i pozytywną osobą, to nie uśmiecham się tak często. Ba! Rzadko okazuję swoje uczucia. Dziwne, prawda? Na co dzień jestem dość poważna i emocje zostawiam dla siebie. Zazwyczaj, gdy z kimś rozmawiam i zachowuję powagę, to widzę, jak niektórzy są zakłopotani, bo nie okazuję żadnych emocji. Gdyby mogli zadać mi pytanie, to na pewno dotyczyłoby tego, co w danej chwili myślę i jak się czuję.
Wystrzegam się facetów ginekologów. Z kobietami nie mam zbyt przyjemnych doświadczeń, ale mężczyźni jednak częściej sobie pozwalali na różne uwagi w moim przypadku.
Dostaję białej gorączki, gdy widzę, jak ktoś notorycznie popełnia błędy w pisowni lub nie umie się normalnie wyrazić. Nie chcę robić z siebie hipokrytki, bo sama potrafię zrobić błąd, ale chodzi mi o słowa w stylu „chcem”, „pani da”, „kłucić”, „stąt” itd. … Ostatnio jedna z moich znajomych zareagowała na screen z grupy matek na FB. Fuck, wyżarło mi oczy.
Jestem żywym radarem i mam bardzo silną intuicję. Bez problemu wyczuwam złe intencje, to, czy ktoś postępuje źle i wiem, czy jakaś sprawa ma szanse powodzenia. Jestem w stanie cierpliwie wytrwać, jeśli czuję, że coś jest tego warte. Jeśli wiem, że coś nie ma szans, odpuszczam. Z bliskimi potrafię rozumieć się bez słów. Czasem nawet nic nie muszę mówić, bo swoje wiem. Moja intuicja nigdy mnie nie zawiodła, a częściej ja zawodziłam ją, idąc w innym kierunku niż ten, który mi podpowiadała.
Kiedyś tak nie miałam, ale dziś potrafię szufladkować ludzi. Robię to na zasadzie mechanizmu obronnego i jest to związane z moją wyczuloną intuicją. Jeśli ktoś mi z jakiegoś powodu nie podpasuje, np. czuję (i widzę!!), że ta osoba jest czysto patologiczna lub bije od niej zła energia, to nawet nie pcham się do kontaktu, a kontakt nawiązany przez nią ucinam. Wolę mieć kilku znajomych niż gromadę robiącą mi koło tyłka. Powiecie, że to zła cecha? Może i tak. Dzięki niej nie wpadam w różne kłopoty i oddycham pełną piersią.
Za piękne zdjęcia w tym poście dziękuję Oli z bloga aleksandranajda.com
Social Icons