Smaki dzieciństwa, czyli... jajka na pomidorach.

24 lutego 2018

Domowa szakszuka blog


Ilekroć wracam myślami 15 lat wstecz, widzę przed oczyma ostre, poranne światło wschodzącego
słońca. W domu unosi się woń chleba, jajecznicy z warzywami, surowej cebuli i ziół. Podwórze wita mnie mocnym, kwiatowym zapachem wymieszanym z letnim powietrzem, niebo głębokim błękitem, ogród soczystą zielenią. Mama niesie deskę z patelnią pełną jedzenia, tata herbatę. Po raz kolejny zachwycam się smakiem jajek, pomidorów i papryki. To jedna z najpiękniejszych chwil, jakie zachowałam w swojej pamięci.

Dziś jest kolejną chwilą, w której sama mogę odtworzyć poranki z rodzicami, tylko w innej roli - jako matka. Różnica jest tylko jedna - bliskość sąsiadów nie daje takiej intymności jak dom jednorodzinny, więc magię rodzinnych śniadań trzeba stwarzać inaczej. Smak jednak może pozostawać bez zmian, lub można go urozmaicać. Ja postawiłam na to drugie, zwłaszcza że tradycyjną jajecznicę która wariowała w towarzystwie pomidora, podałam w formie oklepanej tzw. Szakszuki, która jest dla mnie po prostu jajkami sadzonymi na pomidorach! Pewnie zastanawiacie się, dlaczego podaję przepis na taki banał?
A bo mi to smakuje.
Bo może się okazać, że całkiem inaczej ją doprawiam.
Bo to te przyprawy robią robotę!


• składniki na 3 osoby •

3 jajka
pomidory w puszce
1 posiekana duża cebula
sól do smaku
2 łyżeczki pieprzu cytrynowego
posiekany ząbek czosnku
łyżka suszonej bazylii (ma mocniejszy smak i aromat niż świeża)
łyżka masła
natka pietruszki lub dymka do posypania
oliwki
pieczywo


Sposób przygotowania

Na patelni roztopić masło, wrzucić posiekaną cebulę, posolić i podsmażać aż cebula zrobi się szklista. Podsmażając dalej dodać posiekany czosnek i poczekać, aż będzie czuć zapach czosnku. Następnie na patelnię wlać pomidory w puszce (najlepiej kupić te rozdrobnione!) oraz oliwki i doprawić pieprzem cytrynowym oraz suszoną bazylią. Wymieszać. Na sam koniec wbić jajka (możecie więcej niż 3!) i dusić do momentu gdy białka się zetną uważając na to, by pomidory się nie przypaliły. Jajka podawać posypane natką pietruszki lub szczypiorkiem z dodatkiem świeżego pieczywa z masłem.

Prawda, że proste? Smacznego!



Słodko i sexy, czyli kredki zapachowe od Victoria's Secret

13 lutego 2018





Lubicie piękne rzeczy? Uwielbiacie dodawać sobie uroku? Jakie ma to dla Was znaczenie? 


Przyznam się Wam bez bicia, że dla mnie duże. Jestem kobietą i kocham piękno i harmonię, co widać w moim najbliższym otoczeniu. Ale to nie wszystko, bo w grę wchodzą również zapachy. Perfumy to jedna z rzeczy, która mnie określa. Dlatego też nie mogłam się oprzeć, gdy podczas zakupów... zobaczyłam coś absolutnie fantastycznego. 


Marka Victoria’s Secret stała się kultową, a jej produkty to must have każdej fanki ubrań i kosmetyków. Znacie jakąś kobietę, która nie posiadałaby choć jednej rzeczy od VS, lub nie żywiłaby chęci posiadania jej? Ja nie. Nawet moja mama używa ulubionej mgiełki, a do jej kolekcji powędrowały kolejne zapachy. Gdyby w sklepach marki pojawił się kolejny zapach lub coś, co mnie absolutnie zauroczy, na pewno nie żałowałabym na niego pieniędzy. W końcu mając w swoim otoczeniu coś ślicznego, na pewno będzie mi milej, a piękny zapach sprawi, że poczuję bardziej kobieco i sexy. 


Tym razem w moje ręce wpadł zestaw kredek zapachowych lub jeśli wolicie takie określenie - perfum w kremie. Przeglądając półki w TK Maxx w poszukiwaniu świątecznych prezentów, ujrzałam małe, różowe opakowanie, starannie zabezpieczone twardym pudełkiem i alarmem przeciwkradzieżowym. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że po chwili zobaczyłam rząd znajomych, kuszących nazw. Tease, Very Sexy, Bombshell... Myślałam, że śnię! Taki łup w TK Maxx, dacie wiarę? Zestaw 6 zapachów to rarytas a możliwość przetestowania ich i wybrania ulubionego to świetna okazja. To była chwila, w której wiedziałam, że jak nie posłucham swojej intuicji, to stracę całkiem fajne cacko. 


„Bierz, bo kto inny to sprzątnie!” 
zadziałało na mnie bardzo trzeźwiąco. 
Momentalnie wsadziłam zestaw kredek zapachowych
do koszyka i poszłam szukać innych rzeczy. 
Dzięki temu mogę napisać dla Was fajną recenzję! 





Począwszy od opakowania, które jest maksymalnie mobilne, fikuśne i praktyczne, wizualnie rzecz biorąc, perfumy są absolutnie prześliczne. Forma kredki jest pomysłowa, a wielkość sprawia, że te perfumy można spokojnie zabrać ze sobą w podróż. Zatyczka jest twarda i solidna a po dociśnięciu nie ma szans, by kosmetyk się otworzył. Opakowanie jest wykonane ze świetnej jakości plastiku i myślę, że nie zniszczy się podczas noszenia i użytkowania. Połączenie różu z kolorem złota, srebra czy czerni jest świetnie przemyślane i przyciąga oko. Design jest ekstra! 



Z samymi zapachami nie miałam niestety wcześniej do czynienia, więc były dla mnie sporą zagadką. Nie wiedziałam czego się spodziewać, bo nie poznałam wcześniej żadnego z nich... Wyrafinowania, słodyczy czy może delikatności? Przecież to wszystko definiuje Victoria’s Secret! Nie musiałam się martwić, bo dostałam wszystko w pakiecie. Bez czytania opisów zabrałam się za ocenę! 
Ciekawi, jak je zinterpretowałam? 


Heavenly - mydlany, kojarzący się z domem rodzinnym i przemijającym czasem. Wiecie, wyobraźcie sobie przytłumione, popołudniowe słoneczne światło przebijające się przez koronkowe firanki, padające na jasne ściany. Gdzieś w rogu pokoju stoi wazon z różami. Za oknem widać zielony ogród skąpany w popołudniowym blasku i niebieskie niebo zdobione złoto różowymi obłokami. Jest przytulnie i całe pomieszczenie jest wypełnione czymś słodkim. 

Victoria - zapach lata, owoców i kwiatów. Dzień się kończy, znad horyzontu wzbija się księżyc. Ogród wypełnia bliżej nieokreślony słodko kwiatowy zapach. 

Bombshell to słodsza i delikatniejsza wersja orchideowego zapachu z Zary. Jest zdecydowanie bardziej subtelny. 

Angels Only - mocny, kwiatowy, nieco mydlany, wyrazisty zapach. Po wywietrzeniu wydaje się być delikatniejszy, aczkolwiek jest to zapach na chłodniejsze dni, gdy chcemy pachnieć kwiatowo, a niepotrzebna duchota dnia nie zniszczy uroku tego zapachu. 

Very Sexy to mocna woń. Jest w niej coś owocowego i kwiatowego, ale czuć w niej coś, mocniejszego, wyrafinowanego. To dwuznaczny zapach wielkomiejskiej nocy i imprezy na dachu albo... kwiaciarki, której ciężkie, orientalne perfumy zostały dopełnione całym dniem pracy wśród kwiatów. 

Tease to piękny i delikatny, słodki zapach letniego ogrodu otulonego promieniami słońca i skóry obdarzonej delikatną opalenizną. Wiecie, czuć tę świeżość, ale to już lato i gęste powietrze nadaje słodyczy całemu otoczeniu. 



Wszystkie zapachy niesamowicie przypadły mi do gustu. Wśród nich mam swoich ulubieńców, którymi oczywiście są Tease, Bombshell i Victoria. Po części Very Sexy... Mam wrażenie, że to właśnie one idealnie dopełniają mnie i moje absolutnie romantyczne wyobrażenia. Ba, one mi je przywracają! To dzięki nim zobaczyłam oczyma wyobraźni letni dzień i kwiatowy ogród. W myślach pojawiły się obłoki w kolorze waty cukrowej i poczułam lato. Powróciłam nie tylko do dzieciństwa, ale poczułam także swoją kobiecość i wolność siebie jako osoby dorosłej, która delektuje się każdym, pięknym momentem, jaki został jej dany. Na moment oderwałam się od rzeczywistości i przywołałam wiosnę, lato i kwiaty. 

Zestaw 6 zapachów w kremie od Victoria’s Secret był jednym z moich najlepszych, zimowych łupów. Nie jestem pewna czy dostaniecie go w Polsce, bo przeszukując internet, znalazłam go jedynie na eBay i Amazon (chyba że gdzieś jeszcze się pojawiły, a ja tego nie znalazłam), ale mam nadzieję, że moje opisy poszczególnych zapachów nakierują Was w wybraniu tego jedynego zapachu.




Zestaw kredek zapachowych Victoria's Secret

Latest Instagrams

© Kreuję swoje życie • Lekka strona lifestyle'u młodej mamy. Design by Eve.