Wiosenne zakupy kosmetyczne na DOUGLAS.pl • The Ordinary, Clinique, MAC, NYX

26 lutego 2020



Dzień dobry moi drodzy :) Ostatnio pisałam Wam na stories na instagramie, dlaczego jest mnie tak mało. Z tego powodu pewnie nie wiecie również tego (to zamierzam zmienić!), że porządnie zabrałam się za siebie. I nie chodzi tylko o pielęgnację od wewnątrz, ale i na zewnątrz! Owszem, już wiecie jak dbam o moją cerę, ale to nie wszystko, bo postanowiłam wdrożyć do pielęgnacji całkiem nowe produkty. Na dodatek dostałam totalnego bzika na punkcie makijażu, więc tutaj również moje zasoby zaczęły się ładnie powiększać. Bardzo bym chciała się nauczyć robić piękne makijaże i wyćwiczyć ten konkretny warsztat. Sprzyja temu to, że mam rękę do artystycznych rzeczy i moja miłość do kolorów. Jeśli w naturze widzę inspiracje, to na pewno będę umiała przenieść to na skórę :)
Ale bez zbędnego gadania zapraszam Was do poznania moich kosmetycznych nowości! :) 

Moje zakupy zrobiłam w aplikacji DOUGLAS.pl - uwielbiam ją i nie znam bardziej funkcjonalnej apki jeśli mowa o takich sklepach :) No ale do rzeczy!




kofeinowe serum // tutaj

Pierwszym kosmetykiem jest kofeinowe serum 5% od The Ordinary
Jak już wiecie, pielęgnację z The Ordinary prowadzę od października i 
jestem zachwycona efektami. Moja cera zmieniła się nie do poznania,
 jest jędrna, nawilżona i przyjemnie napięta. Niedoskonałości zmniejszyły 
się o 80% i wyglądam zdecydowanie lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu. 
Moja cera jest po prostu rewelacyjna! :) A skoro pielęgnacja dała mi takie 
efekty, to postanowiłam zrobić coś z cieniami i opuchlizną pod oczami. 
Serum stosuję już kilka dni i mam wrażenie, że moje spojrzenie jest 
zdecydowanie świeższe, a skóra nie jest tak opuchnięta po przebudzeniu. 
Na dodatek czuć, że to serum to totalny konkret - po aplikacji po 
prostu czuć, że działa.




Drugim produktem jest krem nawilżający od Clinique. W zeszłym roku 
kupiłam sobie zestaw do pielęgnacji cery mieszanej skłonnej do przesuszenia, 
a że niedługo zamierzam go testować, to dokupiłam sobie jeszcze jeden krem 
tejże marki, Nigdy nie używałam kosmetyków od Clinique, więc jestem 
ciekawa, jak będzie się sprawdzał.

krem nawilżający // tutaj




Pora przejść do nowości makijażowych! Tym razem postawiłam na jeden sprawdzony produkt i dwie, bardzo kuszące nowości!




pomadka MAC Kinda Sexy // tutaj

Z pomadkami od MAC znam się już od dawna. Miałam odcień Creme Cup, 
który był totalnym słodziakiem, w tym momencie używam od czasu do 
czasu ciemniejszego nudziaka o nazwie MEHR, a kolor ktory widzicie na
 zdjęciu to KINDA SEXY - mój wieloletni must have! Powiem Wam, 
że tym razem oczekiwania dorównały rzeczywistości i pomadka jest 
naprawdę cudowna! Bardzo kremowa i przy tym trwała, smaczna (!) i pięknie
 pachnąca. Na dodatek to mój ukochany, herbaciany odcień :)

konturówka NYX // tutaj

Konturówka do ust o przepięknym odcieniu różu to coś, czego od dawna 
nie było w mojej kosmetyczce. Nie używam jej stricte jako konturówki,
 ale wypełniam nią również resztę ust. Całość zwieńczam balsamem do ust - 
wygląda to cudownie, choć jako mat też prezentuje się pięknie! Ta konturówka
 dobrze się sprawdza również jako baza. Cena była kusząca, bo zapłaciłam za 
nią tylko 11 zł w promocji :)


 

Ostatnią rzeczą jaką miałam w koszyku jest... ten piękny cień do oczu! 
Zdziwicie się, ale mocne oko robię sobie do pracy, a gdy nie mam na 
powiece chociaż brązowego cienia, czuję się dość niepewnie :P Ten 
zgaszony granat zaintrygował mnie już przy pierwszym spojrzeniu,
 a że cena była całkiem przyjemna, to pomyślałam, że dobrym pomysłem 
byłoby przetestowanie go na sobie. Bałam się efektu, bo granat zawsze był 
dla mnie trudnym kolorem, ale nie dość, że wyszło mi całkiem ładnie, to na 
dodatek cień był dość trwały... Myślę, że za 9, 90 PLN warto spróbować!

cień do oczu NYX Galactic // tutaj




Co sądzicie o moich nowościach? :) Skusiłybyście się na coś z tego posta? Zdecydowanie polecam Wam pomadkę od MAC i produkty od The Ordinary - zwłaszcza te od The Ordinary! :) Ja kupuję swoje tylko na Douglas bo paczki przychodzą szybko a wysyłka do sklepu jest darmowa - dzięki temu wczoraj poczyniłam kolejne zakupy i uzupełniłam swoje pielęgnacyjne zapasy... ;)


Do zobaczenia w kolejnym poście!:)
 

Podsumowanie lutego, czyli.... Szpital, jedzenie i zakupy on line.

24 lutego 2020


Przed nami końcówka lutego więc myślę, że przyzwoicie byłoby już podsumować ten miesiąc, bo przez nadchodzący tydzień nic więcej się nie wydarzy. Nie poleciałam w tym miesiącu na księżyc ani nie osiągnęłam piorunującego sukcesu, bo było nieco trudniej niż myślałam. Czy wiecie, że styczeń był jednym, jedynym miesiącem w tym jesienno zimowym okresie, gdy nie chorowaliśmy? Albo powiem inaczej - infekcje nie dały specyficznych objawów, po których wiadomo było, że coś się dzieje, więc miałam szansę na 100% wdrożyć się w życie zawodowe by móc zarobić lepszy hajs. Nie skończyło się to dobrze, bo luty dał czadu pod względem chorowania...


Zaczęło się od ciągnącego się u Julki zapalenia zatok. Przez cały styczeń mała po prostu smarkała, w międzyczasie pojawiły się ropne wycieki z oczu i nosa. Na początku miesiąca złapało ją konkretnie i nasza pani doktor wdrożyła antybiotyk. Julka się wyleczyła i wróciła do przedszkola, jednak tylko na dwa, trzy dni... bo potem znowu ją złapało. Powiem Wam szczerze, że gdy tylko dostałam telefon od Damiana, że Julia znowu gorączkuje, to dostałam okropnej nerwicy. Przez cały dzień w pracy denerwowałam się, bo poważnie obawiałam się, że dzieje się coś złego. Moje przeczucie było słuszne, bo następnego dnia po wizycie u pediatry dostałam skierowanie do szpitala dla Julki. Okropnie bolał ją kark i głowa, była konkretnie rozbita, a gorączka nie spadła jej przez cały dzień. W pewnej chwili zauważyłam, że dziwnie śpi (nie jak chore dziecko, to było coś innego) i migiem spakowałam nas do szpitala. Potem było już gorzej, bo mdlała mi i wymiotowała pod siebie.
W szpitalu wyszła GRYPA TYPU A... Do tej pory zastanawiam się jakim cudem mała to złapała, bo na ten typ chorują nie tylko ludzie, ale i zwierzęta!
Wiecie, ludzie nie traktują grypy poważnie, a prawda jest taka, że tą chorobę TRZEBA WYLEŻEĆ (niezależnie od typu choroby), bo nie leczona może skończyć się powikłaniami a nawet... nie chcę tego nawet mówić. My dostałyśmy izolatkę, na noc została podłączona kroplówka i mocne leki. Po weekendzie opuściłyśmy szpital, ale stan małej wcale się nie poprawił, bo niestety w praniu wyszły powikłania. Do podawanego już Tamiflu dołączył antybiotyk.
Oczywiście ja również złapałam tego wirusa i wtorek był dla mnie najgorszym dniem w moim życiu, serio, pod względem bólu poród był lepszy! Jeszcze o 11 rozmawiałam przez telefon (już z gorączką), a potem 39 stopni rozwaliło mnie do tego stopnia, że leżałam w okropnych bólach i płakałam, bo nie mogłam tego znieść. Jednocześnie było mi potwornie zimno i gorąco, nie miałam siły podnieść ręki, nic nie jadłam i nie piłam, a od 16 już przestałam chodzić do łazienki. Wieczorem Damian podał mi leki (już brałam Oseltamiwir, potwornie drogi, ale jaki skuteczny!) i dopiero o 2 podniosłam się z łóżka.
Także za nami podłe półtora tygodnia... Dobrze, że idzie wiosna!


Oto oznaki tej wiosny, ale raczej z początku miesiąca. Temperatura w lutym zaskakuje, kto by pomyślał, że może skakać do 13 stopni? :) I dobrze, niech skacze! Mi pasuje, może być jeszcze więcej na termometrze!


Z racji większej ilości czasu spędzanego w domu postanowiłam wziąć się nieco za książki. Mafijne tematy uwielbiam, ale coś są dla mnie za ciężkie, więc zaczęłam czytać "Małe Kobietki" :) Książka wydaje się być naprawdę lekka i sympatyczna - coś dla mnie! :)


Ale luty to nie tylko choroby, książki i ładna pogoda. To też jedzenie - ulubione! W tym miesiącu mogłabym jeść to samo na okrągło. Po pierwsze...


Ser pleśniowy na chrupiącej kromce chleba, obowiązkowo z dżemem żurawinowym. Wyjątkowy przysmak, zwłaszcza na gorąco!


Sushi, sushi, sushi... Raz zamówiłam, a tak to kręciłam już kilka razy. Nie miałam na nie tylko ochoty w czasie choroby, ale poza nią mogłabym jeść je ciągle :) W marcu jednak zamówię, nie będę miała tyle czasu na robienie rolek.


Na zdjęciu mój sztos zestaw czyli:
• surimi w tempurze, mango, majonezem, sałatą
• awokado
• burak, ogórek, awokado, mango, kiełki, szczypiorek


Nie obyło się bez pączków w Tłusty Czwartek - mój mały pacjent sobie zażyczył, więc musiałam spełnić tą zachciankę. Wyjątkowo - bo prawie cały tydzień nic sama nie gotowałam, a jedzenie non stop zamawiałam do domu - nie miałam siły stać przy garach. Też musiałam wyleżeć wirusa, żeby móc znowu pracować i zajmować się maluchem.


Przepyszne nuggersy z uda kurczaka - pierwszy raz wyszły mi tak smaczne. Mięso pokroiłam, rozbiłam tłuczkiem, zamarynowałam w przyprawie "złocisty kurczak" i zostawiłam na kilka godzin. Następnie obtoczyłam w mące, potem w jajku a potem w panierce i usmażyłam na... tłuszczu po smażeniu pączków :P Jadłyśmy je z sosem z jogurtu, ogórka i czosnku. Zrobiłam tylko jeden błąd - dodałam cztery ząbki czosnku, więc jak możecie się domyślić, nie za ciekawie potem się czułam, a dokładniej mówiąc - tak sobie podrażniłam język, że mi spuchł :D



Na koniec najprzyjemniejsze, czyli zakupy online :D


Kolorową paletkę Hean x NatalieBeautyyy znacie na bank dłużej niż ja, bo ta paleta jest już od kilku miesięcy (???) na rynku. Gdy ją tylko zobaczyłam, przypomniały mi się te wszystkie kolorowe cienie mojej mamy, którymi w tajemnicy malowałam się w łazience gdy byłam mała :D Mama nie pozwalała mi ich ruszać, więc jak wiadomo, nie była zadowolona gdy widziała moją twarz w różnych odcieniach tęczy :D Te kolory budzą sentyment i przywołują dzieciństwo, zwłaszcza te błyszczące, które są absolutnie cudowne :)


Na tym zdjęciu możecie zobaczyć kwarc różowy, kryształ górski, ametyst i kwarc niebieski. Kupiłam te kamienie u Astoneishing, bo niestety w okolicy nie mam sklepu z tego typu artykułami, a poza tym już od dawna planowałam zakup kamieni, w których moc naprawdę wierzę. Uważam, że minerały mają szczególne właściwości i warto korzystać z takich dobrodziejstw. Poza tym spójrzcie, jak pięknie przechodzi przez nie światło - czy to nie cudowne...? :)


A na koniec nasz mały, stróżujący piesek. Każdego dnia przekonuję się o tym, jaki jest z niej niezły numer :) Do następnego kochani!


Latest Instagrams

© Kreuję swoje życie • Lekka strona lifestyle'u młodej mamy. Design by Eve.