

W 2016 weszłam z dystansem. Po długim czasie nieprzyjemnej stagnacji, czasu w którym naprawdę miałam związane ręce i musiałam przeskakiwać przez kłody jakie rzucał mi pod nogi los, bałam się myśleć pozytywnie. Było we mnie dużo pesymizmu i zgorzknienia, a ja sama zamknęłam się na ludzi. Oczywiście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, czyż nie? Odcięłam się od osób, które wykorzystywały mnie w różny sposób, odrobiłam lekcję z popełniania błędów (nigdy nie dajcie się wciągnąć w czyjeś sprawy), wykorzystałam kilka miesięcy samotności na przemyślenie wielu spraw na spokojnie, wskoczyłam w wir pracy i co najlepsze - rzuciłam się na żywioł i wyjechałam z moją najdroższą córeczką do innego kraju na całe lato, a do tego zawalczyłam z największą fobią jaka mną rządziła!
Choć działo się bardzo dużo i bardzo się bałam, to jestem szczęśliwa przez to, że los tak cudownie odmienił się na lepsze. Nie straciłam nadziei, choć różne odcienie szarości przesłaniały moje pole widzenia. Były łzy, było cierpienie, był ból i była samotność. Ale wykorzystałam to i obróciłam na swoją korzyść. Chmury zamieniłam w słońce, smutek zamieniłam w radość. Całą energię, która nagromadziła się przez tak długi czas spożytkowałam na pracy i walce z własnymi słabościami.
Żeby było jeszcze lepiej, próbie została poddana miłość. Kosztowało mnie to trochę stresu, frustowało brakiem drugiej osoby obok ale uświadomiło też, że mam przy sobie kogoś kto jest dla mnie tym, czym woda dla kwiatów. Dzięki niemu rozkwitam i pięknieję! To było nam potrzebne i dobre dla mnie, zwłaszcza, że jestem człowiekiem i również potrafię stracić z oczu pewne sprawy.
Rok 2016 był dla mnie ważny, bo to był rok totalnej zmiany! Wyjechałam za granicę i po dwóch miesiącach wróciłam jako zupełnie inna osoba. Nie czułam się już tym, kim byłam wcześniej. Zostawiłam strefę komfortu w tyle i przeżyłam niesamowitą przygodę której również niesamowicie się bałam! Poznałam smak życia w innym kraju, inną kulturę, smak wolności, cudowne miejsca w których się zakochałam... I choć nie zawsze było różowo, to wyjazd był początkiem zmiany i czymś, co sprawiło, że CHCĘ WIĘCEJ i MOGĘ WIĘCEJ, a co idzie dalej - jestem po prostu najszczęśliwszą osobą na świecie! :D Wiecie, co najbardziej mi się kojarzy z tymi chwilami? To cudowne uczucie szczęścia i ekscytacji jakie czułam na przemian ze strachem w samolocie. Nawet gdy teraz o tym myślę, to czuję motyle w brzuchu i niesamowitą radość :D
Czasem dotyka mnie strach gdy za bardzo się cieszę. Wiecie co mam na myśli, że za radość płaci się cenę. Ale nie chcę się temu poddawać. Trzeba korzystać z radości, którą ma się tu i teraz! A jeśli coś nam przeszkadza, to zawsze można nad tym popracować:)
Na koniec powiem Wam coś. W życiu naprawdę może zdarzyć się czas, w którym nie możemy nic zrobić. Jesteśmy pozostawieni na pastwę losu, nie mamy fizycznego wpływu na rzeczy które się dzieją. Mogę tu dać przykład człowieka porwanego przez niszczycielską lawinę. Nie łatwo jest się wydostać z spod lawiny przykrości i kłopotów jeśli nie ma się sił, a prościej staje się dopiero wtedy, gdy ktoś rzuci nam linę lub pomoże nam się odkopać. Lub gdy mamy w sobie mnóstwo siły oraz woli życia i jesteśmy w stanie poczekać, aż śnieg stopnieje. To się naprawdę może zdarzyć. Nie traćcie wtedy nadziei. Po burzy ZAWSZE WYCHODZI SŁOŃCE.

2016 był dla mnie naprawdę cudownym rokiem i jestem za to OGROMNIE WDZIĘCZNA! :) Jestem wdzięczna za to Bogu, losowi, całemu światu, ale również moim bliskim i przyjaciołom! :) Dziękuję osobom które wspierały mnie przez cały czas, dziękuję osobom które dały mi motywację do działania. Podziękowania kieruję w szczególności do Laury i Asi za wsparcie nie tylko w cięższych chwilach ale również za to, że były gdy ja rosłam :) To naprawdę ważne! Dziękuję Ani i Oli za motywację i dodanie mi wiary w moje możliwości :) Gdyby nie Wy, słabo bym w siebie wierzyła:)
W ostatecznym rozrachunku powiem Wam, że nigdy nie sądziłam, że będzie mi dane przeżyć tak cudowny rok (a czasem nawet czułam się jak królowa życia)! Nie było łatwo, ale jeśli moją buzię zdobi szeroki uśmiech to znaczy, że było warto.
Czy mam postanowienia na 2017? O dziwo tak, ale jedno, złożone i konkretne! Cieszyć się życiem, czuć bardziej (!), celebrować chwile, uśmiechać, kochać I KORZYSTAĆ Z SZANS ORAZ MOŻLIWOŚCI czyli... ŻYĆ NAPRAWDĘ! :)
Do siego roku!

Social Icons